Teraz decyduje się nasza przyszłość
Donald Tusk dla „Polityki”: Teraz decyduje się nasza przyszłość
JERZY BACZYŃSKI: – Mówiliśmy o tym, jak wojna w Ukrainie wpłynęła na politykę obozu władzy. Pan uważa, że nie naruszyła jej fundamentalnych przekonań, celów ani metod. Ale zewnętrzny kontekst jednak bardzo się zmienił. Nastąpiło niejako odtworzenie Zachodu – chyba zaskakujące dla wszystkich, przede wszystkim dla Putina. Wspólnie zdecydowano o sankcjach wobec Rosji, pomocy wojskowej dla Ukrainy, ożywiło się NATO, co przecież widzimy na całej tzw. wschodniej flance. To chyba obiektywnie zmienia polityczną sytuację Polski?
DONALD TUSK: – Przede wszystkim przestrzegałbym przed euforią, że oto Polska znalazła się teraz w centrum zainteresowania Zachodu i że nasza pozycja na Zachodzie bardzo wzrosła w związku z wojną w Ukrainie, bo jest dokładnie odwrotnie. To, że jesteśmy w centrum zainteresowania, jest oczywiste, bo staliśmy się państwem frontowym. Fala uchodźców i fakt, że niedługo będziemy mieli ich 3 mln w naszych granicach, powodują, że jesteśmy w centrum zainteresowania. Cały świat zachwyca się walecznością Ukraińców i gościnnością Polaków, ale nikt nam przecież nie zazdrości. Lepiej nie być w takim „centrum zainteresowania”. Co gorsza, w czasie kiedy Zachód się reintegruje, rząd PiS konsekwentnie staje do tego procesu jeśli nie plecami, to bokiem. I ciągle szuka pretekstu do kłótni w rodzinie. Bo Zachód to jest i ten nielubiany demokrata Biden, i ta przeklinana Bruksela, to jest ten znienawidzony Berlin, i ten pogardzany Macron… Tak, to jest Zachód, nie ma innego. I mimo dramatycznej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, PiS nadal szuka swojej trzeciej drogi, która prowadzi na manowce. Śmiertelnie poważne. Ukraińcy dawno to zrozumieli, że nie ma trzeciej drogi: jest albo integracja z Zachodem, albo podległość wobec Moskwy.