Trudno o lepszą praktyczną zapowiedź historycznych zmian, jakie w najbliższych tygodniach czekają Sojusz Północnoatlantycki. Najcięższe amerykańskie czołgi przejeżdżają największą rzekę w Polsce po najdłuższym pływającym moście zbudowanym kiedykolwiek przez saperów ze Szwecji. To możliwe tylko u nas, tylko w NATO, tylko na ćwiczeniach Defender Europe 22.
Do obrońców Europy Szwedzi dołączali od początku, ale po raz pierwszy pokazali się na wschodnim brzegu Wisły. Abramsy do tego miejsca też w ten sposób jeszcze nie docierały. Amerykańskie czołgi ćwiczyły już rzecz jasna we wschodniej części Polski, ale korzystały z kolei. Tym razem przejechały i przepłynęły Wisłę między Dęblinem a Puławami. Stąd ruszą dalej na północ, by strzelać na mazurskim poligonie Bemowo Piskie. A razem z nimi Brytyjczycy i Francuzi. Francja w tym roku dyżuruje w sojuszniczych siłach odpowiedzi i „z urzędu” bierze udział we wszystkich większych ćwiczeniach.
Czytaj też: Nowe szaty tyrana. Co dziś przeraża Putina?
Cud natury, ale koszmar dla wojska
Defender Europe to formalnie cykl ćwiczeń wojsk USA, ale w praktyce to już przedsięwzięcie natowskie. W tym roku mniejsze niż w dwóch pierwszych edycjach, co wynika z cyklu planistycznego i możliwości głównego udziałowca – wojsk lądowych Stanów Zjednoczonych. Formalnie nie ma to nic wspólnego z obecną sytuacją i wojną w Ukrainie, bo planowanie Defendera trwa jakieś dwa lata. Nie sposób jednak nie widzieć dziś wszystkiego, co ma związek z gotowością i interoperacyjnością wojsk, przez pryzmat możliwości odpowiedzi na potencjalny atak Rosji.
Dlatego cieszy, że na czołgową przeprawę wybrano południowo-wschodnią część Polski.