Pan Siarka, wiceminister klimatu i środowiska, podał sposób na radzenie sobie z wysokimi cenami opału: „Cały czas obowiązuje, za zgodą leśniczego, możliwość zbierania gałęzi na opał. W tym roku po rozpoczęciu wojny w Ukrainie i zawirowaniu na rynku energii wzrosły zapytania do nadleśnictw o wskazanie terenu i zgodę na pozyskiwanie drewna opałowego w lokalnych lasach. Priorytetowo należało zadbać, by pierwszeństwo samopozyskiwania drewna miały społeczności lokalne”. Rzecznik rządu p. Müller, zapytany, co myśli na temat wypowiedzi p. Siarki, szczerze wyznał: „Nie znam tej sprawy, trudno mi skomentować”.
Drewno i „trendy inflacyjne”
Mnie niewiedza p. Müllera nie dziwi. Miałem (nie)przyjemność spotkania się z nim (jako wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego) w ramach dyskusji nad ustawą o szkolnictwie wyższym (uchwaloną w 2018 r.). Nie dało mu się wytłumaczyć, że nie ma powodu limitować liczby opublikowanych prac przedstawionych do ewaluacji placówek naukowych. Zgodnie z powiedzeniem L. Kołakowskiego niewiedza jest grzechem, a tłumaczenie się niewiedzą jest dodaniem nowego grzechu do starych, zwłaszcza w przypadku urzędników, którzy są zobowiązani do posiadania stosownej wiedzy.
A oto prawdopodobne wyjaśnienie tego, że rzecznik rządu nie posiada wiedzy (zwrot „nie posiadam wiedzy” jest ulubionym w repertuarze dobrozmieńców) o tym, co prawi wiceminister w rządzie, którego informacyjną tubą jest ten pierwszy. Lasy Państwowe wydały takie oświadczenie: „W praktyce postanowienia Decyzji oznaczają, że drewno najniższej jakości w pierwszej kolejności może zostać kupione przez lokalnych mieszkańców.