Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Czy Unia wypłaci nam środki z KPO? A może PiS nie chce tych pieniędzy?

Premier Mateusz Morawiecki i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, 25 lipca 2019 r. Premier Mateusz Morawiecki i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, 25 lipca 2019 r. Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Oczekiwania wobec Polski zaostrzają się i tępieją dość swobodnie. W tej sprawie UE raczej robi politykę, niż działa na rzecz przywrócenia praworządności. Z drugiej strony pojawiła się teza, że „rząd tak naprawdę wcale nie chce unijnych pieniędzy”.

Na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” ukazał się wywiad z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, w którym potwierdza, że prezydencka ustawa znosząca Izbę Dyscyplinarną SN nie wykonuje unijnych warunków związanych z akceptacją polskiego Krajowego Planu Odbudowy. To nic nowego: mówiła to samo, kiedy podpisywała uroczyście w kwietniu akceptację dla KPO. Wtedy powiedziała, że niespełnione warunki Unia przenosi do „kamieni milowych” zawartych w KPO, od których spełnienia zależeć będą wypłaty pieniędzy.

Unia bardzo chce nam dać te pieniądze

Wśród tych „kamieni” jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN i zagwarantowanie, że sprawy sędziów sądzić będzie „niezależny i bezstronny sąd ustanowiony przez prawo”. Co przez to rozumieć? Można uznać, że – w nawiązaniu do kilku wydanych już orzeczeń Trybunału w Strasburgu – chodzi o to, by w składach sądzących takie sprawy nie było neosędziów, bo tych Trybunał uznał za powołanych wadliwie, z udziałem upolitycznionej neo-KRS, a więc nie dają gwarancji bezstronności. Ale do tymczasowego sądu dyscyplinarnego prezydent powołał trzech neosędziów i von der Leyen tego nie skomentowała. Zobaczymy, co zrobi wskazując sędziów do Izby Odpowiedzialności Zawodowej.

Wszystko zależy od tego, jak Unia zdefiniuje „niezależny i bezstronny sąd ustanowiony przez prawo”.

Reklama