Nadal nie ustalono głównej przyczyny odrzańskiego wymierania. Skala zjawiska jest wielka, przygnębienie proporcjonalne, ale może w zalewie złych wiadomości poszukajmy jakiejś nadziei. Po pierwsze, doświadczeni eksperci mówią, że nauka bardzo niewiele wie o funkcjonowaniu ekosystemów rzecznych, aczkolwiek jest generalną regułą, że rzeki są zdolne do wybaczania epizodów zanieczyszczeń. Najczęściej wystarczy zablokować spływ trujących elementów, by rozpoczął się proces odbudowy życia, w czym pomagają znaczne ilości tlenu i obecność organizmów rozkładających zanieczyszczenia. Tak, ryby giną w nurcie skażonej rzeki, ale pozostają przecież w niedotkniętych negatywnym zjawiskiem dopływach. Żyjące w nich ryby intensywnie próbują zasiedlić bezrybne, wytrute okolice. Po spływie zanieczyszczeń takie rybne odrodzenie bywa bardzo szybkie, pierwsze rezultaty widoczne są w ciągu tygodni. Pozostaje pytanie o złożoność gatunkową i dynamikę takiego odradzającego się ekosystemu.
Odra. Ptaki tak bardzo nie ucierpią?
Inną niezłą wiadomością jest to, że mimo intensywnych poszukiwań na brzegach nie są znajdowane inne zwierzęta, martwe ptaki czy ssaki. Owszem, pojawiły się doniesienia o bobrach, owcy czy szpaku, ale miały dotychczas incydentalny charakter. Okolicznością łagodzącą jest, że silnie zmodyfikowana przez ludzi Odra, zwłaszcza jej główny nurt, tworzy warunki mało przyjazne m.in. ptakom, akurat o tej porze roku jest ich tam stosunkowo niewiele. Znacznie mniej niż na dzikszej Wiśle, która na swoich łachach oferuje lepsze stołówki i miejsca odpoczynku.