Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Trybunał Przyłębskiej między Ziobrą a Morawieckim

Prezeska TK Julia Przyłębska Prezeska TK Julia Przyłębska
Od blisko roku Julia Przyłębska nie może wyegzekwować od rządu i prezydenta stanowisk w sprawie kar nakładanych przez TSUE na Polskę. To już piąta nieudana próba osądzenia wniosku Zbigniewa Ziobry.

Sprawa kar nakładanych przez TSUE znowu spadła z wokandy TK Julii Przyłębskiej. To już piąta nieudana próba osądzenia wniosku Zbigniewa Ziobry, by tę kompetencję europejskiego trybunału uznać za sprzeczną z konstytucją, jeśli dotyczy „kształtu ustroju i funkcjonowania konstytucyjnych organów RP”. W tle, oczywiście, jest już blisko pół miliarda euro kary, którą cały czas płacimy za niewykonanie wyroku TSUE przywracającego sędziów do orzekania.

Czytaj też: Twarz bezprawia. Przyłębskiej wkrótce kończy się kadencja. Albo nie

TK czy dział prawny MSZ

Od blisko roku Julia Przyłębska nie może wyegzekwować od rządu i Andrzeja Dudy przysłania stanowisk w tej sprawie. Prezydent i premier przystąpili do niej jako strony. Na rozprawie pod koniec października zeszłego roku występujący w imieniu prezydenta prof. Dariusz Dudek w ustnym wystąpieniu stwierdził, że zagadnienie jest skomplikowane i „można podnieść uwagi” do stanowiska prokuratora generalnego, który „nie nadto precyzyjnie” argumentuje sprzeczność z polską konstytucją art. 279 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej („w sprawach, które rozpatruje, TSUE może zarządzić niezbędne środki tymczasowe”) i art. 39 statutu TSUE (prawo nakładania kar pieniężnych za niewykonanie środków tymczasowych). Natomiast przedstawiciel MSZ wnioskował o odroczenie rozprawy. I Julia Przyłębska to zrobiła, zobowiązując Kancelarię Prezydenta i MSZ do dostarczenia stanowisk na piśmie. Do dziś tego polecenia nie wypełniły.

Co tu się więc dzieje? Odpowiedź możemy znaleźć na blogu Mariusza Muszyńskiego, wiceprezesa TK. Napisał (z wczorajszą datą): „W grudniu 2015 r. Sejm wybrał mnie do pełnienia funkcji sędziego w Trybunale Konstytucyjnym. A ja dziś mam takie wrażenie, że wróciłem do pracy do Departamentu Prawnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych”. Zatem sugeruje, że sprawa spadła z wokandy zgodnie z wolą MSZ, czyli rządu. To logiczne, że gabinet Morawieckiego chce powstrzymać orzeczenie, skoro właśnie w tym czasie negocjuje z Komisją Europejską uznanie, że kolejną nowelizacją postępowań dyscyplinarnych sędziów wypełnił praworządnościowy „kamień milowy” i Unia powinna odblokować miliardy euro z Krajowego Planu Odbudowy.

Nielogiczne jest tu jednak to, że Julia Przyłębska wyznaczyła termin rozprawy, wiedząc, że rząd nie chce zajmować się nią teraz. Jacy inni szatani są tu czynni? Jarosław Kaczyński jest wprawdzie na rehabilitacji, ale trudno uwierzyć, że nie kontroluje sytuacji. A może to wpływ człowieka Zbigniewa Ziobry Bogdana Święczkowskiego, który od 16 lutego zeszłego roku, gdy Trybunał zaczął się zajmować tą sprawą, nosi togę sędziego TK?

Sama Julia Przyłębska, która z powodu choroby prezesa PiS nie gości go zapewne tymczasowo u siebie, ma dług wdzięczności w stosunku do premiera Morawieckiego. Podczas niedawnej dyskusji o tym, czy skończyła się jej sześcioletnia kadencja prezeski, szef rządu stwierdził, że nie, bo przepisy o kadencyjności jej nie objęły. A jednak wyznaczyła rozprawę, więc to wdzięczność ograniczona. Może też chodzi o jakieś „haki”, które na wysokich funkcjonariuszy państwa mogłyby mieć służby Ziobry?

Czytaj też: Prawem w bezprawie. Jak posprzątać po PiS?

Czy da się odbudować autorytet TK

Do tych wszystkich przypuszczeń trzeba dodać pogłębiające się skłócenie wśród samych sędziów TK i koalicję, jaka zawiązała się w sprawie zakończenia kadencji Przyłębskiej (z powodu sposobu, w jaki zarządza TK). Oświadczenie sześciu z nich (w tym Święczkowskiego), że uznają jej kadencję za zakończoną, ujawniła „Rzeczpospolita” na początku stycznia. Było skierowane do prezydenta (na razie je zignorował), natomiast skutki wewnętrznego sporu będą trudne do zignorowania, jeśli przyjmą formę blokowania wydawania wyroków.

To, że Trybunał Przyłębskiej nie będzie orzekał w sprawach mających duże znaczenie polityczne, nie jest powodem do niepokoju. Przeciwnie, im mniej takich orzeczeń, tym lepiej dla Polski. Jednak to, że TK jest dziś postrzegany i oceniany wyłącznie w kontekście podległości władzy politycznej, zapowiada, że przywrócenie mu społecznego zaufania będzie co najmniej piekielnie trudne, jeśli nie niemożliwe.

Czytaj też: Jak przywrócić Trybunał Konstytucyjny? Ciernista droga prawna

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną