Sprawa kar nakładanych przez TSUE znowu spadła z wokandy TK Julii Przyłębskiej. To już piąta nieudana próba osądzenia wniosku Zbigniewa Ziobry, by tę kompetencję europejskiego trybunału uznać za sprzeczną z konstytucją, jeśli dotyczy „kształtu ustroju i funkcjonowania konstytucyjnych organów RP”. W tle, oczywiście, jest już blisko pół miliarda euro kary, którą cały czas płacimy za niewykonanie wyroku TSUE przywracającego sędziów do orzekania.
Czytaj też: Twarz bezprawia. Przyłębskiej wkrótce kończy się kadencja. Albo nie
TK czy dział prawny MSZ
Od blisko roku Julia Przyłębska nie może wyegzekwować od rządu i Andrzeja Dudy przysłania stanowisk w tej sprawie. Prezydent i premier przystąpili do niej jako strony. Na rozprawie pod koniec października zeszłego roku występujący w imieniu prezydenta prof. Dariusz Dudek w ustnym wystąpieniu stwierdził, że zagadnienie jest skomplikowane i „można podnieść uwagi” do stanowiska prokuratora generalnego, który „nie nadto precyzyjnie” argumentuje sprzeczność z polską konstytucją art. 279 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej („w sprawach, które rozpatruje, TSUE może zarządzić niezbędne środki tymczasowe”) i art. 39 statutu TSUE (prawo nakładania kar pieniężnych za niewykonanie środków tymczasowych). Natomiast przedstawiciel MSZ wnioskował o odroczenie rozprawy. I Julia Przyłębska to zrobiła, zobowiązując Kancelarię Prezydenta i MSZ do dostarczenia stanowisk na piśmie. Do dziś tego polecenia nie wypełniły.
Co tu się więc dzieje?