Już w piątek 1 września, dzień po dymisji, „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że do siedziby resortu przy al. Szucha w Warszawie weszli agenci Centralnego Biura Śledczego. Przyczyną interwencji miała być działalność Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi, instytucji odpowiedzialnej za wydawanie wiz zezwalających na pracę cudzoziemcom. Kwestie te podlegały pod Wawrzyka, wiceministra z Kielc, byłego kandydata PiS na rzecznika praw obywatelskich. Morawiecki mówił o „braku satysfakcjonującej współpracy”, a w poniedziałek precyzował, że Wawrzyk stracił stanowisko w związku z prowadzonym przez służby postępowaniem wyjaśniającym. Źródła cytowane przez „GW” donoszą, że CBA przesłuchało m.in. dyrektora generalnego MSZ oraz szefa i wiceszefa departamentu konsularnego.
O sprawie napisała w poniedziałek też „Rzeczpospolita”, wskazując, że system wydawania wiz jest potencjalnie „korupcjogenny”. Według źródeł gazety sytuacja w PiS wokół polityki migracyjnej zrobiła się napięta. Z jednej strony sektor prywatny potrzebuje rąk do pracy, stąd naciski, by przedstawicielstwa dyplomatyczne wydawały więcej wiz z pozwoleniem na pracę. Z drugiej – partia rządząca trwa w kampanijnym sprzeciwie wobec przyjmowania migrantów i uchodźców, zwłaszcza z Bliskiego Wschodu i Azji.
PiS aż tak się nie sprzeciwia
Na forum Unii Europejskiej Warszawa głośno – obok Budapesztu – krytykuje planowaną reformę mechanizmu relokacji. To o tyle ciekawe, że o wsparcie Brukseli apeluje przede wszystkim włoski rząd, prowadzony przez skrajnie prawicowych Braci Włochów Giorgi Meloni. Co to ma wspólnego z PiS?