Osiem lat wystarczy. W tej kampanii znaczenie ma jedna rzecz: czas na zmianę władzy
Czy obecna kampania wyborcza ma w ogóle znaczenie? Z pewnością nie jest ono takie jak zwykle – nie bez powodu zarówno PiS, jak i Koalicja Obywatelska mówią, że to najważniejsze wybory od 1989 r. Ale mam na myśli jeszcze coś innego. Otóż w pewnym sensie obecna kampania jest w ogóle bez znaczenia – i nic, co wydarzy się w jej trakcie, nie będzie miało wpływu na to, na kogo warto, a na kogo nie warto zagłosować.
Czytaj też: Wszyscy idą do Platformy? Co wynika z decyzji Tuska
Osiem lat wystarczy
W tym kontekście zwróćmy uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, jej istotna część dzieje się poza obszarem formalnie rozumianym jako kampania wyborcza. Jeśli podsumować wydarzenia z ostatnich tygodni, to można zauważyć, że PiS wykorzystuje politycznie wojsko, prokuraturę, spółki państwowe, media publiczne (i media zakupione przez spółki państwowe), a nawet Narodowy Bank Polski. Mamy również zmiany w ordynacji wyborczej, a także równoczesną kampanię referendalną – pomyślane w taki sposób, żeby wzmocnić szanse obecnej władzy. Przykłady można mnożyć.
W konsekwencji analiza kampanii jest sama w sobie utrudniona. Skoro istotna część procesu wyborczego dokonuje się poza oficjalnymi kanałami, to trudniej się w tym rozeznać i poprawnie ocenić wpływ tych zjawisk na wynik. Co więcej, nie można ich włączać do zwykłej analizy wydarzeń politycznych – nie można np.