Trwają ożywione rozmowy nowo wybranych parlamentarzystów partii opozycyjnych z najbliższymi, a także z przyjaciółmi i znajomymi. Z różnych przecieków wiadomo, że tym rozmowom uważnie przysłuchuje się CBA, starając się rejestrować co ciekawsze fragmenty. Rządzący mają nadzieję, że dzięki uczestnictwu CBA w rozmowach uda się wyłonić grupę posłów opozycji, której złożona zostanie propozycja nie do odrzucenia w sprawie przystąpienia do koalicji z PiS, co umożliwi powołanie nowego rządu Zjednoczonej Prawicy.
Równolegle toczą się podobno koalicyjne rozmowy jakichś polityków PSL z jakimiś politykami PiS, co chętnie potwierdzają inni politycy PiS. „Wielokrotnie rozmawiamy z PSL-em, nawet wczoraj” nie krył w Radiu ZET minister Czarnek. Z tym że na razie te rozmowy są chyba na wstępnym etapie, bo o ile politycy PiS twierdzą, że słyszeli o jakichś innych politykach PiS prowadzących rozmowy z politykami PSL, o tyle politycy PSL zapewniają, że o żadnych rozmowach z politykami PiS nie słyszeli, nie mówiąc o uczestniczeniu w nich.
Nie za bardzo wiadomo, kim mieliby być politycy PiS, o których mówi się, że prowadzą rozmowy z politykami PSL zapewniającymi, że z żadnymi politykami PiS rozmów nie prowadzą. Na razie jedynym znanym z nazwiska wyjątkiem jest minister Czarnek, który przyznał, że z jakimiś liderami PSL rozmawiał wczoraj, z tym że nie wiadomo, czy oni z nim też rozmawiali.
Przyznaję: fakt, iż politycy PiS o nieustalonej tożsamości prowadzą ważne rozmowy z ludźmi, którzy twierdzą, że żadnych rozmów z nimi nie prowadzą, wygląda niepokojąco. Nie wiem, czy CBA nie powinno zacząć tych rozmów podsłuchiwać, bo wydaje się, że politycy PiS mogli paść ofiarą oszustów, którzy wykorzystując ich naiwność oraz silne pragnienie stworzenia z kimś koalicji rządowej, przedstawili się przez telefon jako Hołownia, Kosiniak-Kamysz lub Zgorzelski i obiecali powołać razem z nimi rząd w zamian za korzyści majątkowe lub stanowiska w zarządach spółek Skarbu Państwa.