Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Koalicja odbija Katowice partii Kaczyńskiego. Co dla Śląska oznacza ta roszada?

Jarosław Makowski, wiceprezydent Katowic Jarosław Makowski, wiceprezydent Katowic Jarosław Makowski / Facebook
We władzach Katowic KO zastąpiła PiS. Pierwszą ciekawostką i zagadką jest to, że nowy sojusz w mieście nie został sformalizowany w postaci umowy. Ponoć nie ma takiej potrzeby.

Na scenie politycznej Katowic spore zmiany. I to kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi. Po dziewięciu latach Forum Samorządowe prezydenta Marcina Krupy zerwało koalicję z PiS. Do gry weszła Koalicja Obywatelska, a Jarosław Makowski, przewodniczący jej klubu radnych i szef katowickich struktur PO, z nowym rokiem zasiądzie w fotelu wiceprezydenta. Po działaczu PiS.

W końcówce tej przedłużonej kadencji nowa koalicja będzie miała w 28-osobowej Radzie Miasta aż 23 radnych: Forum 12, KO 11, co czyni dla każdego prezydenta wymarzony układ.

Koalicja zawiązana została na czas krótki, ale zadaniowo treściwy: „Przed nami ważne zadania: pozyskanie i rozdysponowanie pieniędzy z KPO i Funduszu Sprawiedliwej Transformacji” – powiedział prezydent Krupa.

Poprzedni koalicjant nie pasował do nowego wyzwania, także z powodu różnego podejścia do samorządności. A przypomnieć należy, że prezydent Krupa od dwóch lat jest we władzach Ruchu Samorządowego Tak! Dla Polski. Należy również przypomnieć, że Ruch doprowadził w minionym roku do przewrotu w sejmiku śląskim, w wyniku którego z PiS odszedł marszałek Jakub Chełstowski i troje radnych. Zdarzenie to pozbawiło partię Kaczyńskiego władzy w województwie śląskim.

KO wraca do Katowic

Nowy wiceprezydent zwrócił uwagę na fakt, że po kilku latach przerwy tandem PO (teraz KO) wraca do wspólnego rządzenia Katowicami, natomiast przywilej ten traci PiS (w jego partyjnym klubie pozostało trzech radnych, czyli połowa z tego, co było na początku kadencji). I tak uzasadnił ukłon w stronę prezydenta i jego partii: „Siła kraju bierze się z siły regionów, a nie z centralizacji, do której dążyli radni PiS. Objęcie przeze mnie stanowiska wiceprezydenta to potwierdzenie samorządowego DNA naszego miasta. Katowice w 40 proc. głosują na Koalicję Obywatelską, więc naturalne jest, że mieszkańcy chcą być reprezentowani we władzach”.

Prezydent Krupa powiedział, że za jego decyzją stoją również zmiany na scenie politycznej w kraju i dotychczasowa dobra współpraca z KO w radzie miasta. Ze swojej strony wiceprezydent Makowski zadeklarował, że jeżeli są między nimi różnice programowe, to „będą działać podobnie jak koalicja rządowa: w odwołaniu do zasady mądrej, sensownej współpracy”. Może dlatego koalicjanci postanowili nie formalizować umowy na piśmie. Dogadają się.

Makowski: polityk i filozof

Jarosław Makowski nie jest typowym politykiem, jakiego wizerunek mamy w tyle głowy, patrząc na to, co w politycznej aurze się dzieje. I dobrze, że w ratuszu pojawi się filozof po Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, a zarazem teolog po Papieskim Wydziale Teologicznym Bobolanum w Warszawie. Publicysta, szef Instytutu Obywatelskiego, redaktor „Tygodnika Powszechnego”, którym był kilka dobrych lat, i członek zespołu „Krytyki Politycznej”. Autor tekstów w „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Więzi”, „W drodze”, „Newsweeku”, a także w „Polityce”. Nowy wiceprezydent prowadził u nas bloga i dawał lekcje filozofii w cyklu „Pofilozofuj z Jarkiem Makowskim”. Jest więc także pedagogiem, tym bardziej że nauczał filozofii również w krakowskich i pszczyńskich liceach. Makowski to pisarz. Jest autorem kilku ważnych książek (m.in. „Wariacje Tischnerowskie”, „Pobudka, Kościele!”, „Kościół w czasie dobrej zmiany”, „Mistrzowie w krainie życia”, „Kobiety uczą Kościół”, „Dziesięć ważnych słów”).

Makowski jest zapalonym miejskim aktywistą, któremu Katowice są bliskie. To on jest współzałożycielem stowarzyszenia BoMiasto, które najgłośniej sprzeciwiało się forsowanej przez związanego z PiS wojewodę Jarosława Wieczorka i IPN zmianie nazwy placu Wilhelma Szewczyka na plac Marii i Lecha Kaczyńskich. Nie dlatego, że prezydencka para nie zasługuje na swój plac, tylko dlatego, że było to posunięcie nie fair. Ten plac należał się Wilhelmowi. Po prostu.

Czytaj też: 7 kluczowych pytań na 2024 rok. I możliwe rozstrzygnięcia

Czy Szewczyk wróci na swój plac?

Za Szewczykiem, oprócz innych, którzy wiedzieli, co jest grane, był prezydent Krupa. Ta zbieżność refleksji także zbliżała Forum Samorządowe do Koalicji Obywatelskiej, o czym obie strony pamiętały. Toteż jeżeli na początku kadencji KO była twardą opozycją, a krytyka władz Katowic stała na porządku dziennym, to od kilku miesięcy śląskie wróble już nieśmiało ćwierkały o cichej koalicji obu formacji.

Czy teraz, w nowej politycznej rzeczywistości, Wilhelm Szewczyk wróci ze swoim cygarem na plac w samym sercu Katowic? – O nazwach placów i ulic powinni decydować wyłącznie sami mieszkańcy – uważa Makowski. – A oni nigdy nie zaakceptowali zmiany nazwy placu Szewczyka.

„Polityka” stała wówczas po stronie obrońców Szewczyka – warto więc przypomnieć przebieg tego boju. Mimo protestu mieszkańców i władz miasta pod koniec 2017 r. wojewoda Wieczorek „zarządzeniem zastępczym” zmienił nazwę placu na Kaczyńskich, powołując się na tzw. ustawę dekomunizacyjną (w całym województwie zmienił 110 nazw placów i ulic). Samorząd katowicki odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który przywrócił poprzednią nazwę. W następnym ruchu wojewoda odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wówczas jemu przyznał rację.

Czytaj też: Tobiasz Bocheński. Kim jest polityk lansowany jako „nowa broń PiS”

IPN raczej nie popuści

Dalej było jeszcze ciekawiej. Prezydent Krupa odmawiał wojewodzie zdjęcia tabliczek z Szewczykiem i w zamian powieszenia tych z Kaczyńskimi. Dlatego też, pod osłoną wiosennej nocy tamtego roku, cichcem, w obawie przed gniewem mieszkańców, pracownicy Urzędu Wojewódzkiego zdjęli stare tabliczki i powiesili nowe: „Plac Marii i Lecha Kaczyńskich”. Szewczyk pewnie się uśmiał, a miał poczucie humoru. Nie sądzę, żeby prezydencka para czuła satysfakcję z takiego obrotu spraw, szczególnie Pani Maria była odporna na prostackie fanfary.

Nie spodobało się to także Miejskiemu Zarządowi Ulic i Mostów w Katowicach, ponieważ... tabliczki od wojewody nie odpowiadały wyznaczonym standardom. Zostały więc zdemontowane i odniesione wojewodzie Wieczorkowi. Choć przestrzeń miejska pozostaje nieoznaczona, to dla katowiczan bez wątpienia plac Szewczyka. Koniec, kropka.

Również dla Marka Wójcika, nowego wojewody śląskiego: „To bez wątpienia jest plac Szewczyka (…) i jestem przekonany, że przywrócimy mieszkańcom właściwą nazwę”, powiedział w Radiu Piekary.

Wojewoda mógłby unieważnić zarządzenie zastępcze swojego poprzednika, ale problem stanowi chytry „bezpiecznik” zapisany w ustawie dekomunizacyjnej. Mówi on, że w przypadku nadania nazwy w trybie zarządzenia zastępczego (…) jej zmiana przez jednostkę samorządu terytorialnego (…) wymaga uprzedniej zgody Instytutu Pamięci Narodowej oraz właściwego miejscowo wojewody”.

IPN raczej nie popuści. Być może trzeba więc z powrotem powiesić tabliczki zdjęte na polecenie poprzedniego wojewody i dać już temu spokój. W Katowicach na bank znajdzie się kilka miejsc godnych upamiętnienia pary prezydenckiej. Nic na siłę.

Czytaj też: Kolejna kampania przed nami. O kandydatach już co nieco wiemy

Odsunąć PiS, gdzie się da

Wróćmy do naszych baranów, czyli do tematu, żeby nie było głupich domysłów.

Jarosław Makowski w wyborach 2018 r. był kandydatem na prezydenta Katowic z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Zajął drugie miejsce, zdobył też mandat radnego. W tamtym czasie zwycięstwo Marcina Krupy było bezapelacyjne. Jak będzie w najbliższych wyborach? Być może nowi koalicjanci mają swoje uzgodnienia. Być może KO postanowi nie wystawiać swojego kandydata przeciwko Krupie. Być może Marcin Krupa po dwóch kadencjach patrzy wyżej, w kierunku fotela śląskiego marszałka... Być może w takim stanie rzeczy Makowski byłby naturalnym faworytem na prezydenta Katowic.

Makowski jest personą zadaniową. Człowiekiem orkiestrą w tym pozytywnym słowa znaczeniu, kiedy jedno zadanie do załatwienia łączy się melodyjnie z następnym zadaniem do załatwienia, tworząc zamierzony, skończony akord. Makowski ma w ręku batutę i wydaje się, że potrafi panować nad orkiestrą. Przyglądam się z przyjazną ciekawością. Szczególnie że wpisuje się to wszystko w refleksję koalicji rządzącej, aby szybko i gdzie się da odsuwać PiS od władzy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną