Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wojsko: Z Ukrainy wleciała do Polski rosyjska rakieta. Odprawy u premiera i prezydenta

Od lewej: szef sztabu generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła, wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz Od lewej: szef sztabu generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła, wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
Niezidentyfikowany obiekt, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną w piątek rano, to zapewne rosyjska rakieta. Po ok. 3 min opuściła nasze terytorium, zanim myśliwce zdążyły ją zestrzelić – poinformował dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych.

Wszystko wskazuje na to, że to rosyjska rakieta wtargnęła ok. godz. 7 w polską przestrzeń publiczną i opuściła ją, zanim polskie i sojusznicze myśliwce zdążyły ją zestrzelić – stwierdził szef sztabu generalnego gen. Wiesław Kukuła po posiedzeniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jego zdaniem rakieta została wystrzelona najpewniej z rejonu Morza Kaspijskiego, nocny atak Rosjan na Ukrainę był śledzony przez polskie wojsko.

„Cały tor lotu pocisku był śledzony przez polski system ochrony przeciwrakietowej. Rakieta przebywała na polskim terytorium przez ok. 3 min, zdążyła przelecieć ok. 40 km” – doprecyzował dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. dyw. Maciej Klisz. „Aktywowany został system ochrony polskiej przestrzeni powietrznej, w powietrzu były samoloty”. Według informacji wojskowych chodziło zapewne o rakietę manewrującą typu Ch-22 lub Ch-101.

Jednocześnie żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej na wszelki wypadek przeszukują tereny przyległe do toru lotu rakiety w poszukiwaniu ewentualnych szczątków czy części rakiety. Polski system radiolokacyjny według wojskowych stracił kontakt z rakietą w okolicach Zamościa.

W nocy i rano w piątek miał miejsce zmasowany atak rakietowy Rosji na ukraińskie miasta. Jak podały ukraińskie władze, w wyniku ataków m.in. na Kijów, Odessę, Charków i Lwów zginęło co najmniej 12 osób, a 76 zostało rannych. Dowódca ukraińskich sił zbrojnych gen. Walerij Załużny poinformował, że Rosja zaatakowała Ukrainę 158 pociskami różnego typu.

Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił o dobrej koordynacji wszystkich uczestników przy wyjaśnianiu incydentu. „Wszystkie działania są zgodne ze schematem współpracy” – stwierdził wicepremier. Kosiniak-Kamysz zapewnił też o dobrej współpracy z sojusznikami oraz między rządem a prezydentem. „Badamy każdą informację” – dodał.

W rozmowie z TVN24 kmdr Maksymilian Dura, ekspert Defence24, ocenił jednak, że nie ma absolutnej pewności, że rakieta opuściła terytorium Polski, skoro kontakt z nią został utracony przed osiągnięciem granicy państwa. Jego zdaniem informacje podane przez dowódców wojska mogą być przedwczesne.

„Niezidentyfikowany obiekt”

„W godzinach porannych w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy, aż do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju” – taki komunikat DORSZ opublikowało na portalu X (dawniej Twitter) w piątek przed godz. 11.

Według informacji DORSZ „zgodnie z obowiązującymi procedurami Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił dostępne siły i środki pozostające w jego dyspozycji”. Szczątków obiektu w miejscu zaniknięcia sygnału radarów poszukuje 20 żołnierzy.

Czytaj też: Incydent w Przewodowie i co dalej? Cztery bolesne lekcje dla PiS

„Sprawdzamy wszystkie scenariusze”

Sygnał obiektu, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną, został utracony, a obecnie trwa ustalanie, co dokładnie się wydarzyło – potwierdził w TVN24 rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Jacek Goryszewski. Zapowiedział, że DORSZ będzie informowało o dalszych ustaleniach.

Ppłk Goryszewski zapewnił, że DORSZ podjęło wszelkie możliwe działania dla zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej. „Wszystkim środkom obrony powietrznej została podniesiona gotowość bojowa, są też, jeżeli jest to konieczne, podnoszone dyżurne pary myśliwców. To wszystko zostało zrobione, procedury zostały zachowane, zarządzanie kryzysowe było bez zakłóceń”.

Rzecznik podał, że niezidentyfikowany obiekt w polskiej przestrzeni pojawił się w okolicach Zamościa. Przypomniał, że w nocy miał miejsce zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. „To można z tym oczywiście wiązać” – stwierdził. „Musimy być przygotowani na wszelkie scenariusze i wszystkie scenariusze badamy” – dodał rzecznik DORSZ.

Czytaj też: Rosyjska rakieta odnaleziona w Polsce

„Badamy zarówno zapisy z naszych systemów geolokacyjnych, jak i trwają poszukiwania naziemne, w które zaangażowanych jest ponad 20 żołnierzy” – potwierdził ppłk Goryszewski. W akcji bierze udział także policja i żandarmeria wojskowa. „Utrata sygnału miała miejsce na południowy wschód od Zamościa i tam trwają teraz poszukiwania. Obiekt spadł lub kontynuował lot, nasze systemy radarowe są dokładnie sprawdzane”.

Do sytuacji odniósł się na platformie X wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. „W związku z pojawieniem się niezidentyfikowanego obiektu w polskiej przestrzeni powietrznej służby państwa zadziałały natychmiastowo. Za pośrednictwem BBN jestem w kontakcie z prezydentem, premierem, Szefem Sztabu Generalnego oraz Dowódcą Operacyjnym SZ. Państwo działa!”, podkreślił.

Nie ma informacji o wybuchu

Informacje potwierdził wojewoda lubelski Krzysztof Komorski: „Na radarze pojawił się niezidentyfikowany obiekt w okolicach Hrubieszowa, po czym znikł; nie mamy potwierdzenia, że spadł na terenie naszego województwa” – podał w piątek agencji PAP. „Jesteśmy w stałym kontakcie z żandarmerią oraz Komendą Wojewódzką Policji”.

Rzecznik KWP w Lublinie nadkom. Andrzej Fijołek powiedział PAP, że policja weryfikuje informacje. „Na chwilę obecną nie mogę nic potwierdzić. Nie mamy informacji, żeby ktokolwiek ucierpiał i żeby zaistniał jakiś wybuch na terenie naszego województwa”.

To kolejny taki incydent; w maju niedaleko Bydgoszczy odnaleziono szczątki rosyjskiej rakiety, która wleciała do Polski jeszcze w grudniu 2022 r. Ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak próbował przerzucić winę za „zgubienie” rakiety na dowódców wojska. W listopadzie 2022 r. szczątki ukraińskiego pocisku obrony przeciwrakietowej wleciały do Polski i zabiły dwie osoby w przygranicznym Przewodowie.

Odprawy u premiera i prezydenta

O godz. 12 rozpoczęła się odprawa premiera Donalda Tuska z szefem Sztabu Generalnego, Dowódcą Operacyjnym RSZ, szefem MON i służb: ABW, SKW i SWW – poinformowało na platformie X Centrum Informacyjne Rządu.

Prezydent Andrzej Duda rozmawiał telefonicznie z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem; w piątek o godz. 13 w BBN odbyło się pilne spotkanie z ministrem obrony, szefem sztabu generalnego gen. Wiesławem Kukułą oraz Dowódcą Operacyjnym RSZ gen. Maciejem Kliszem – poinformowała Kancelaria Prezydenta.

Błaszczak żąda wyjaśnień

Były szef MON Mariusz Błaszczak (PiS) zwrócił się do ministra obrony z pytaniem, czy ukrywa przed Polakami, że w okolicach Tomaszowa Lubelskiego spadła rakieta. „Żądamy wyjaśnień” – dodał.

Do wpisu polityka PiS odniósł się wiceminister obrony Cezary Tomczyk (KO), który udostępnił też wcześniejszy komunikat DORSZ. „I tak powinna wyglądać i tak będzie wyglądać normalna procedura działania oraz informowania społeczeństwa – podkreślił. – Przypomnę, że Pan Mariusz Błaszczak przez pół roku nie zauważył słynnego zdarzenia pod Bydgoszczą. Dobrze, że ludzie powiedzieli im dość”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną