Wojsko: Z Ukrainy wleciała do Polski rosyjska rakieta. Odprawy u premiera i prezydenta
Wszystko wskazuje na to, że to rosyjska rakieta wtargnęła ok. godz. 7 w polską przestrzeń publiczną i opuściła ją, zanim polskie i sojusznicze myśliwce zdążyły ją zestrzelić – stwierdził szef sztabu generalnego gen. Wiesław Kukuła po posiedzeniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jego zdaniem rakieta została wystrzelona najpewniej z rejonu Morza Kaspijskiego, nocny atak Rosjan na Ukrainę był śledzony przez polskie wojsko.
„Cały tor lotu pocisku był śledzony przez polski system ochrony przeciwrakietowej. Rakieta przebywała na polskim terytorium przez ok. 3 min, zdążyła przelecieć ok. 40 km” – doprecyzował dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. dyw. Maciej Klisz. „Aktywowany został system ochrony polskiej przestrzeni powietrznej, w powietrzu były samoloty”. Według informacji wojskowych chodziło zapewne o rakietę manewrującą typu Ch-22 lub Ch-101.
Jednocześnie żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej na wszelki wypadek przeszukują tereny przyległe do toru lotu rakiety w poszukiwaniu ewentualnych szczątków czy części rakiety. Polski system radiolokacyjny według wojskowych stracił kontakt z rakietą w okolicach Zamościa.
W nocy i rano w piątek miał miejsce zmasowany atak rakietowy Rosji na ukraińskie miasta. Jak podały ukraińskie władze, w wyniku ataków m.in. na Kijów, Odessę, Charków i Lwów zginęło co najmniej 12 osób, a 76 zostało rannych. Dowódca ukraińskich sił zbrojnych gen. Walerij Załużny poinformował, że Rosja zaatakowała Ukrainę 158 pociskami różnego typu.
Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił o dobrej koordynacji wszystkich uczestników przy wyjaśnianiu incydentu. „Wszystkie działania są zgodne ze schematem współpracy” – stwierdził wicepremier. Kosiniak-Kamysz zapewnił też o dobrej współpracy z sojusznikami oraz między rządem a prezydentem.