„Te zadania, które miała wykonać poczta, miały być wykonane po 10 maja. A czy te wybory miały się odbyć 10 maja? Tego nie wiem. Od 11 maja pakiety wyborcze miały być dostarczane do wyborców” – powiedział przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych Grzegorz Kurdziel, były wiceprezes Poczty Polskiej. Kurdziel był przesłuchiwany po raz drugi. Komisja konfrontowała jego zeznania z zeznaniami Artura Sobonia, byłego ministra aktywów państwowych.
Przypomnijmy: w 2020 r., gdy trwała pandemia covid-19, a zbliżały się wybory prezydenckie, PiS próbował przeprowadzić je korespondencyjnie z pomocą Poczty Polskiej. Pomysł ten forsowano w przekonaniu, że taka forma wyborów będzie korzystna dla Andrzeja Dudy, a „covidowa” kampania wyborcza zapewni mu łatwą reelekcję. Rozpoczęto przygotowania, których głównym elementem było przedwczesne, wyprzedzające proces legislacyjny wydrukowanie za ok. 76 mln zł pakietów wyborczych, które miała rozesłać wyborcom, a potem je od nich odebrać Poczta Polska.
Czytaj też: Dwa przesłuchania na komisji śledczej. Ponury obraz prokuratury Ziobry
Spotkania nieoficjalne, ale formalne
Przewodniczący komisji Dariusz Joński odczytał wcześniejsze zeznania Grzegorza Kurdziela, w których ten twierdził, że Artur Soboń współpracował z Pocztą Polską. Soboń utrzymywał w styczniu, że nie podejmował w tym zakresie żadnych działań. Dziś także powiedział, że nie brał udziału w organizacji wyborów kopertowych (o jego zeznaniach piszemy niżej).