Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czy Morawieckiego da się osądzić za wybory kopertowe? Trybunał Przyłębskiej znów wchodzi do gry

Ostatnie exposé Mateusza Morawieckiego. Nie miał żadnych szans na poparcie w Sejmie. Czy teraz odpowie za wybory kopertowe? Ostatnie exposé Mateusza Morawieckiego. Nie miał żadnych szans na poparcie w Sejmie. Czy teraz odpowie za wybory kopertowe? Prawo i Sprawiedliwość / X (d. Twitter)
W sprawie odpowiedzialności Mateusza Morawieckiego za wybory kopertowe może być tak: Trybunał nie-Konstytucyjny sobie, a sąd sobie. Pojawiło się bowiem w polskim życiu prawnym coś w rodzaju krążenia obocznego, dzięki czemu Morawieckiego da się osądzić.

W środę, za zamkniętymi drzwiami, obradowała pierwsza w tej kadencji Sejmu komisja śledcza „do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r. w formie głosowania korespondencyjnego”. Ma ustalić przede wszystkim to, czy premier Mateusz Morawiecki popełnił przestępstwo nadużycia władzy, wydając Poczcie Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych polecenie rozpoczęcia przygotowań do wyborów korespondencyjnych, zanim w życie weszła ustawa dająca do tego podstawę prawną.

W rezultacie wyrzucono w błoto blisko 70 mln zł (druk pakietów wyborczych), a samorządy terytorialne i poczta łamały ustawę o ochronie danych osobowych, udostępniając bez podstawy prawnej dane o wyborcach Poczcie.

Czytaj także: Dla kogo Trybunał Stanu. Czy notable władzy PiS mogą czuć się bezpieczni?

Komisja „kopertowa” poszuka dowodów

W komisji Koalicja 15 Października ma siedmiu przedstawicieli. Trzech z KO – Magdalenę Filiks, Dariusza Jońskiego i Jacka Karnowskiego, a po jednym z PSL – to Agnieszka Kłopotek, Lewicy – Anita Kucharska-Dziedzic i Polski 2050 – Bartosz Rodowicz. Jednego posła ma także Konfederacja – to Witold Tumanowicz, a PiS czterech – byłego ministra rozwoju i technologii Waldemara Budę, byłego ministra oświaty i nauki Przemysława Czarnka, byłego wiceszefa MSZ Pawła Jabłońskiego i byłego wójta Spytkowic Mariusza Krystiana.

Komisja ma zbadać sprawę wyborów kopertowych i zebrać materiał dowodowy do posłania prokuraturze wraz z wnioskiem o ściganie za nadużycie władzy i narażenie interesu publicznego. Podstawowym dokumentem, w oparciu o który będzie pracowała, jest raport NIK, który zresztą stał się podstawą do wystąpienia Izby do prokuratury o ściganie Morawieckiego, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i kilku urzędników.

Dowodem na świadomie bezprawne działanie premiera są odnalezione podczas kontroli NIK w jego kancelarii dwie ekspertyzy zamówione dla premiera, który chciał wiedzieć, czy może przed wejściem w życie ustawy o wyborach kopertowych zarządzić przygotowanie do nich na podstawie art. 11 ust. 2 i 11h ust. 4 ustawy covidowej. Przepisy te mówią: „W okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemiologicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVIC-19 oraz w okresie trzech miesięcy po ich odwołaniu Prezes Rady Ministrów może, z własnej inicjatywy, wydawać polecenia obowiązujące podmioty, o których mowa w ust. 1 i 2. (m.in. państwowe osoby prawne)”.

Czytaj też: Jak odbetonować zagarnięte przez PiS instytucje prawa

Obie zamówione ekspertyzy: autorstwa departamentu prawnego KPRM i Prokuratorii Generalnej stwierdzały, że przepisy ustawy covidowej nie mogą być podstawą wydania przez premiera poleceń Wytwórni Papierów Wartościowych czy Poczcie Polskiej, bo ta ustawa dotyczy tylko działań bezpośrednio związanych z działaniami medycznymi lub okołomedycznymi, a wybory korespondencyjne związane są z nimi raczej luźno: „W obecnym stanie prawnym, tj. przed wejściem w życie ustawy o wyborach, wydanie polecenia nie jest, jak się wydaje, możliwe. Nie jest bowiem spełniona przesłanka wydania polecenia, o którym mowa w art. 11 ust. 2. ustawy o covid-19, tj. cel polegający na przeciwdziałaniu covid-19, skoro głosowanie korespondencyjne w sposób powszechny nie jest jeszcze prawnie dopuszczalne”.

Ówczesna prokuratura oczywiście odmówiła wszczęcia śledztwa, a gdy NIK zaskarżył to do sądu – ten ostatecznie stwierdził 29 listopada, że zachowanie premiera i innych funkcjonariuszy w sprawie wyborów kopertowych „nie wypełniło znamion przestępstwa”.

Być może „kopertowa” komisja śledcza, która ma uprawnienia prokuratorskie, zbierze nowe dowody i będzie można złożyć nowe zawiadomienie o nadużyciu władzy. Nowe fakty mogą wypłynąć, bo złożenie zeznań przed Komisją zapowiada b. wicepremier Jarosław Gowin, który wraz z członkami sejmowego klubu partii Porozumienie zatrzymał wybory kopertowe.

Czytaj także: Jak odbetonować zagarnięte przez PiS instytucje prawa. Duda będzie przeszkadzał, ale można to zrobić

Trybunał Przyłębskiej znowu wchodzi do gry

Tymczasem na zapleczu dawnej władzy wre praca nad uniemożliwieniem stawiania pisowskich notabli przed Trybunałem Stanu czy sądem karnym. Trybunał nie-Konstytucyjny pracuje w trybie usługowym.

Najpierw dostał od posłów PiS wniosek o unieważnienie przepisów pozwalających postawić przed Trybunałem Stanu szefa NBP Adama Glapińskiego. Potem zajął się blokowaniem zmian w TVP.

Teraz pojawił się wniosek chroniący Mateusza Morawieckiego i współsprawców organizowania wyborów kopertowych. Znowu grupa posłów PiS wnosi o uznanie, że art. 11 ust. 2 i art. 11h ust. 3 ustawy covidowej, na które powoływał się b. premier Morawiecki, rozumiane – przypomnijmy – jako niedające upoważnienia premierowi do wydawania poleceń instytucjom i firmom w związku z tymi wyborami, są niezgodne z zawartą w preambule Konstytucji zasadą współdziałania władz i kilkoma innymi artykułami Konstytucji.

Te wysiłki mogą jednak pójść na marne. Tak jak właśnie poszły na marne wysiłki Trybunału nie-Konstytucyjnego i PiS, żeby uchronić od odpowiedzialności karnej Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika za nadużycie władzy podczas prowokacji przeciwko Andrzejowi Lepperowi. Trybunał Przyłębskiej wydał już dwa wyroki, by z różnych stron zabezpieczyć tych ludzi. Pierwszy wyrok stwierdzał, że przepisy kodeksu postępowania karnego są sprzeczne z konstytucją, bo nie zakazują prowadzenia postępowania, mimo że prezydent zastosował prawo łaski (Andrzej Duda zrobił to po wyroku w pierwszej instancji). Drugi wyrok był podobny: niekonstytucyjne są przepisy kpk umożliwiające wniesienie kasacji mimo zastosowania przez prezydenta aktu łaski. TnK uznał też, że prezydent ma prawo ułaskawiać na każdym etapie postępowania.

I co? Sąd Najwyższy po prostu pominął te wyroki i odesłał kasację rodziny Andrzeja Leppera do sądu okręgowego z zaleceniem, żeby dalej normalnie prowadzić proces w drugiej instancji. SN uznał, że nie wchodzi w kompetencje Trybunału, bo ten orzeka abstrakcyjnie, o prawie, a sąd powszechny – w jednostkowej sprawie konkretnego człowieka. I w takiej jednostkowej sprawie sam ocenia, czy ułaskawienie osoby, która formalnie jest niewinna, bo nie ma prawomocnego wyroku, jest sprzeczne z konstytucyjnym prawem do sądu. SN ocenił, że takie ułaskawienie jest „nie do pogodzenia” z Konstytucją. A sąd jej podlega i stosuje bezpośrednio.

Efekt: proces Kamińskiego i Wąsika trwa. Wyrok, tym razem prawomocny, poznamy 20 grudnia.

Podobnie może być w sprawie odpowiedzialności Mateusza Morawieckiego za wybory kopertowe: TnK sobie, a sąd sobie. Pojawiło się bowiem w polskim życiu prawnym coś w rodzaju krążenia obocznego. Morawieckiego da się więc osądzić.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną