Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kogo boli kładka nad Wisłą. Nowy most w Warszawie symbolizuje dziś coś więcej

Nowa kładka pieszo-rowerowa przez Wisłę przyciągnęła w wielkanocną niedzielę tłumy warszawiaków. 31 marca 2024 r. Nowa kładka pieszo-rowerowa przez Wisłę przyciągnęła w wielkanocną niedzielę tłumy warszawiaków. 31 marca 2024 r. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.pl
Nowy most pieszo-rowerowy w Warszawie, który łączy Pragę i Powiśle, był w ostatnich dniach jednym z głównych tematów w debacie publicznej. Dlaczego kładka wzbudziła kontrowersje? I jakie jest jej znaczenie polityczne?

Kto by pomyślał, że kładka nad rzeką może wzbudzić tyle emocji. A jednak! Właśnie otwarty most pieszo-rowerowy w Warszawie, który łączy Pragę i Powiśle, był w ostatnich dniach jednym z głównych tematów naszego konfliktu politycznego. Część dyskusji dotyczyła zupełnie zwyczajnych spraw – tego, jak się komu miejsce podoba i czy można tam miło spędzić czas. Ale kładka zaczęła również symbolizować więcej i stała się pretekstem do dyskusji o naszych podstawowych ideach politycznych.

Czytaj też: Debata warszawska. Trzaskowski wygrał wszystko, co mógł wygrać

Kładka pod ostrzałem

Wobec kładki pojawiło się kilka głównych zarzutów politycznych. Po pierwsze, że jest niepotrzebna. Jedni mówili, że jeśli budować most przez Wisłę, to nie tylko dla pieszych, ale też w celach transportowych, ponieważ Warszawa potrzebuje lepszej komunikacji. Inni wskazywali, że 154 mln zł przeznaczone na inwestycję byłoby lepiej wydać na inne cele, jak rewitalizacja Pragi albo więcej zieleni w mieście.

Ale skoro kładka już jest, to pojawił się zarzut drugi – że jest źle wykonana. W tym kontekście zwracano uwagę na kilka spraw. Na przykład ruch pieszych i rowerów nie został oddzielony, co powoduje, że w weekend most był bardziej do spacerów niż do sprawnego przemieszczania się. Do tego kwestia integracji z miastem – gdy schodzimy z kładki, po obu stronach Wisły mamy liczne kolizje między ścieżkami rowerowymi a chodnikami dla pieszych.

To jednak nie przeszkodziło dużemu sukcesowi, a warszawiacy gremialnie tutaj spacerowali. Z odległości wyglądało to, jakby przez Wisłę przechodził niekończący się marsz. To zaś prowadzi do zarzutu trzeciego, który tym razem skierowany jest do spacerowiczów, czyli potencjalnych wyborców Rafała Trzaskowskiego – że mianowicie głupie lemingi chodzą i się cieszą z kładki, jakby to był jakiś powód do radości.

Czytaj też: Trzaskowski przed próbą generalną. Jeśli uda się w Warszawie, to i w całej Polsce?

Spacer z rodziną jako zagrożenie

Jakie jest zatem znaczenie polityczne tych zarzutów? Z prawej strony płynął następujący przekaz: PiS proponował wielkie inwestycje, jak modernizacja armii albo Centralny Port Komunikacyjny, a Platforma Obywatelska jako główną atrakcję daje ludziom kładkę. A oni jeszcze się naiwnie z tego cieszą – podczas gdy Polska na tej mikromanii traci.

Ten kierunek krytyki pokazuje przede wszystkim nieufność wobec programu rządu. Wydaje się, że na ten punkt nowa władza powinna w przyszłości odpowiedzieć, wyraźniej przedstawiając własną opowieść modernizacyjną. Ale pokazuje też, że prawica nie docenia faktu, że jakość życia również ma znaczenie. I nie ma nic złego w tym, że ludzie cieszą się z wiosennego spaceru z rodziną. Nie musi to przecież oznaczać, że lekceważą problemy bezpieczeństwa narodowego, lecz raczej to, że w kraju, w którym lubią żyć, mają czego bronić.

Przekaz z lewej strony dotyczył zaś w szczególności całościowej wizji miasta – że może i sam pomysł jest sensowny, a Trzaskowski słyszy, że coś dzwoni, ale nie za bardzo wie, w którym kościele. Z tej perspektywy należałoby więc może inaczej ustalić priorytety, bo miasto ma wiele bardziej palących problemów, a jeśli już kładka miałaby zostać zbudowana, to wymagałaby lepszego planowania.

Można zatem powiedzieć, że to nurt krytyki, którego intencja idzie w kierunku zapewnienia mieszkańcom lepszych warunków życia. Czyli jest to krytyka w pewnym sensie przeciwna do prawicowej – mówi, że ludziom powinno być jeszcze wygodniej, że należałoby to jeszcze lepiej zorganizować. Nie jest to więc krytyka bardzo wyrazista, ponieważ nie kwestionuje celu, tylko domaga się lepszego wykonania – a jednocześnie jest zwykle formułowana w języku ekspercko-technicznym, któremu trudno zyskać nośność polityczną.

Podkast: Kogo wybrać? O co pytać kandydatów do samorządu?

Co pokazuje sukces kładki?

Pokazuje to przy okazji, dlaczego Rafał Trzaskowski mógł zdecydować się raczej na kładkę niż coś innego. Patrząc abstrakcyjnie, być może szersza rewitalizacja Pragi przyniosłaby więcej społecznego dobrobytu. Ale patrząc politycznie, gdyby za te same pieniądze Trzaskowski postanowił rewitalizować Pragę, pewnie zdobyłby u wyborców mniej punktów. A skoro nie ma pieniędzy na wszystko i od razu – to coś trzeba wybrać. Teraz ma wyrazistą inwestycję, która służy całej Warszawie, a nie pojedynczej dzielnicy. Wyborcom i konkurencji politycznej pozostaje naciskać na to, aby pozostałe istotne cele były realizowane w następnej kolejności.

Co zatem pokazuje sukces kładki? Po pierwsze, most rzeczywiście zbliża dwa brzegi Warszawy – dzięki temu coraz bardziej mamy do czynienia z jednym miastem, a nie bogatszym zachodem i zaniedbanym wschodem. Po drugie, tłumy na kładce nie biorą się znikąd, a jakość życia ma znaczenie. Niby można przejść pieszo również inne mosty, ale nie ma w Warszawie zbyt wielu miejsc, w których można przystanąć w spokoju i popatrzeć na panoramę miasta. A potem pójść do pobliskiej kawiarni albo dalej na spacer zielonym brzegiem rzeki. Wreszcie nie da się wprowadzać w życie nawet najlepszego programu bez poparcia wyborców – potrzebne jest zatem właściwe wyważenie między tym, co jest w teorii racjonalne, a praktyką polityczną, czyli sztuką budowania wspólnego świata.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną