Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Debata warszawska. Trzaskowski wygrał wszystko, co mógł wygrać tego wieczoru

Trzaskowski wygrał debatę telewizyjną Trzaskowski wygrał debatę telewizyjną Rafał Trzaskowski / Facebook
Jeśli pośród 18 proc. niezdecydowanych, na kogo oddać głos, jest kilka procent potencjalnych wyborców PiS, to Bocheński zdołał zapewne ich głosy sobie przyswoić. Jeśli zaś chodzi o Magdalenę Biejat, to widać było, że jest mniej doświadczona, a za to bardziej zestresowana niż Rafał Trzaskowski.

„Debata warszawska”, czyli debata telewizyjna kandydatów na urząd prezydenta Warszawy, która odbyła się w środę wieczorem w TVP, może mieć decydujące znaczenie dla całej przyszłości politycznej obecnego prezydenta stolicy. Jego wygrana jest raczej pewna, lecz tylko w razie zwycięstwa w pierwszej turze, jego pozycja w rywalizacji o nominację rządzącej koalicji w wyborach na stanowisko prezydenta RP w 2025 r. byłaby na tyle silna, żeby pokonać w niej zdeterminowanego marszałka Szymona Hołownię.

Jak wynika z sondaży, Rafał Trzaskowski ma obecnie poparcie 48 proc. mieszkańców stolicy, a jego główni konkurenci Magdalena Biejat (Lewica, Razem) oraz Tobiasz Bocheński (PiS) odpowiednio 12 proc. i 9 proc. Ryzyko dla Rafała Trzaskowskiego, że dojdzie do drugiej tury, jest duże i jeśli debata je zmniejszyła, to tylko nieznacznie. Magdalena Biejat wbiła nóż w plecy swego politycznego kolegi, podnosząc argument, którego użycia należało się spodziewać raczej po kandydacie PiS. A jednak to ona pierwsza zadała urzędującemu prezydentowi stolicy pytanie, czy będzie startował w wyborach na urząd prezydenta. Rafał Trzaskowski odpowiedział wymijająco, bo inaczej przecież nie mógł. A czy wyborcom lewicowym w Warszawie spodobało się, że ich kandydatka w taki sposób dokuczyła popularnemu także wśród lewicy prezydentowi? Bardzo wątpliwe.

Kandydaci wybiegali poza zakres pytań

Debata trwała półtorej godziny i składała się z rundy sześciu pytań od redaktorów, następnie dwóch pytań wybranych na podstawie komentarzy widzów, pytań zadawanych sobie wzajemnie przez kandydatów oraz – na koniec – ze swobodnych wypowiedzi. Były też krótkie riposty. Kandydaci na urząd prezydenta Warszawy zjawili się w komplecie.

Reklama