„Debata warszawska”, czyli debata telewizyjna kandydatów na urząd prezydenta Warszawy, która odbyła się w środę wieczorem w TVP, może mieć decydujące znaczenie dla całej przyszłości politycznej obecnego prezydenta stolicy. Jego wygrana jest raczej pewna, lecz tylko w razie zwycięstwa w pierwszej turze, jego pozycja w rywalizacji o nominację rządzącej koalicji w wyborach na stanowisko prezydenta RP w 2025 r. byłaby na tyle silna, żeby pokonać w niej zdeterminowanego marszałka Szymona Hołownię.
Jak wynika z sondaży, Rafał Trzaskowski ma obecnie poparcie 48 proc. mieszkańców stolicy, a jego główni konkurenci Magdalena Biejat (Lewica, Razem) oraz Tobiasz Bocheński (PiS) odpowiednio 12 proc. i 9 proc. Ryzyko dla Rafała Trzaskowskiego, że dojdzie do drugiej tury, jest duże i jeśli debata je zmniejszyła, to tylko nieznacznie. Magdalena Biejat wbiła nóż w plecy swego politycznego kolegi, podnosząc argument, którego użycia należało się spodziewać raczej po kandydacie PiS. A jednak to ona pierwsza zadała urzędującemu prezydentowi stolicy pytanie, czy będzie startował w wyborach na urząd prezydenta. Rafał Trzaskowski odpowiedział wymijająco, bo inaczej przecież nie mógł. A czy wyborcom lewicowym w Warszawie spodobało się, że ich kandydatka w taki sposób dokuczyła popularnemu także wśród lewicy prezydentowi? Bardzo wątpliwe.
Kandydaci wybiegali poza zakres pytań
Debata trwała półtorej godziny i składała się z rundy sześciu pytań od redaktorów, następnie dwóch pytań wybranych na podstawie komentarzy widzów, pytań zadawanych sobie wzajemnie przez kandydatów oraz – na koniec – ze swobodnych wypowiedzi. Były też krótkie riposty. Kandydaci na urząd prezydenta Warszawy zjawili się w komplecie. Są to: Magdalena Biejat (Lewica, Razem), Janusz Korwin-Mikke (bodajże z poparciem części Konfederacji), Romuald Starosielec (prawicowa Jedność Narodu), Rafał Trzaskowski (KO) i Przemysław Wipler (Konfederacja).
Pytania dotyczyły następujących zagadnień: edukacja, transport, zdrowie, mieszkalnictwo, ewentualność wprowadzenie nocnej prohibicji w Warszawie, ewentualność rozwiązywania kontraktów NFZ ze szpitalami odmawiającymi legalnej aborcji oraz perspektyw współpracy z rządem i ościennymi gminami. Jeśli chodzi o pytania wzajemnie sobie zadawane przez kandydatów, to wykorzystano je głównie do krytyki Rafała Trzaskowskiego, który z oczywistych względów był w centrum uwagi całego programu. Krytyka ta sprowadzała się do tego, że Rafał Trzaskowski tak naprawdę chce kandydować na prezydenta RP lub uzyskać stanowisko komisarza w Komisji Europejskiej, a poza tym jest leniwy (Korwin-Mikke i Wipler pozwalali sobie na stosowanie wobec prezydenta Warszawy obraźliwych inwektyw). Jak to na takich debatach bywa, kandydaci wybiegali poza zakres stawianych im pytań. Dla uproszczenia relacji z tego wydarzenia lepiej więc zamiast porządkować ją wedle pytań i odpowiedzi, po prostu streścić to, co mówili poszczególni kandydaci. W zestawieniu tym pominę jednak Janusza Korwin-Mikkego, którego wypowiedzi generalnie sprowadzały się chamskich napaści na Rafała Trzaskowskiego oraz idiotycznych grepsów na temat globalnego ocieplenia i kobiet.
Co proponowali kandydaci z drugiego szeregu
Zacznę od kandydatów z drugiego szeregu, czyli niemających szans na wejście do ewentualnej drugiej tury.
Romuald Starosielec zaprezentował się jako konserwatywny katolik, a jednocześnie zwolennik demokracji bezpośredniej. Proponuje wprowadzenie bonu edukacyjnego oraz odideologizowanie szkół. Prohibicja powinna rozstrzygać się w dzielnicowych referendach, podobnie jak kwestia zakazu poruszania się starymi samochodami. Sprawa sprzedaży alkoholu w każdym razie jest prawie bez znaczenia w kontekście problematyki bezpieczeństwa. Ważna jest natomiast budowa schronów, plany ewakuacyjne i w ogóle przygotowanie miasta na ewentualność wojny. W kwestii zdrowia proponuje zwiększyć przyjęcia na studia medyczne i do liceów pielęgniarskich, jak również dotować produkcję leków. Jeśli chodzi o mieszkania, to trzeba uzbroić nowe tereny i poprowadzić w ich kierunku nowe drogi, wskazując deweloperom kierunki rozbudowy miasta. Trzeba też budować mieszkania komunalne. Zamiast rozmawiać o aborcji, należy ułatwiać adopcję dzieci. A nowe lotnisko powinno powstać na terenach wojskowych na wschód od Warszawy.
Przemysław Wipler obiecał 2,6 tys. zł dopłat do nauczycielskich pensji i wskazywał na konieczność uzupełnienia wakatów na etatach nauczycielskich. Ograniczenia dla starych samochodów to nie jest dobre rozwiązanie, a polityka ekologiczna miasta jest fikcją. Warszawa wywozi swoje śmieci tirami gdzieś pod Legnicę, a Strefa Czystego Transportu, zwężanie ulic i palikowanie chodników to utrudnianie życia mieszkańcom. Nie ma sensu zwiększanie nakładów na zdrowie, bo i tak trzeba chodzić do lekarza prywatnie. Ważniejsze są inwestycje w edukację i transport. Do propagowania prohibicji ów pamiętany z pijackiej awantury pod klubem na ul. Mazowieckiej polityk, jak sam przyznał, raczej się nie nadaje, lecz gdy chodzi o bezpieczeństwo, to zwraca uwagę na nieregulowany rynek prywatnych taksówek, gdzie dochodzi do licznych patologii. Powinno się tworzyć nowe plany zagospodarowania i budować więcej mieszkań, w tym również na terenach obecnego lotniska Okęcie, które zostanie zlikwidowane, gdy powstanie Centralny Port Komunikacyjny.
Biejat proponuje szkolne „zębobusy”, Bocheński chce CPK
A oto opinie kandydatów mających szanse wejść z Rafałem Trzaskowskim do drugiej tury.
Magdalena Biejat obiecuje działać na rzecz podniesienia jakości edukacji – np. przez zmniejszenie liczebności klas do 20 osób i zapewnienie zajęć dodatkowych. W każdej dzielnicy powinny też być rozwożone posiłki dla szkół. Kandydatka w pełni popiera Strefę Czystego Transportu, przede wszystkim jednak zapowiada nowe linie tramwajowe, nowe stacje metra, nowe buspasy, a także likwidację bramek w metrze. Powstać powinna ustawa aglomeracyjna, m.in. tworząca jednolity tani system transportu aglomeracyjnego. Jeśli chodzi o zdrowie, kandydatka zapowiada finansowanie badań przesiewowych dla kobiet, wprowadzenie szkolnych „zębobusów”, a także zwalczanie zasłaniania się przez lekarzy klauzulą sumienia. Jeśli chodzi o prohibicję, to chciałaby wprowadzać ją stopniowo. Jednocześnie wskazuje na potrzebę zwiększenia liczby etatów w straży miejskiej i rozbudowy transportu publicznego w godzinach nocnych. Ponadto kandydatka zapowiada budowę dużej liczby mieszkań komunalnych o wysokim standardzie pod wynajem. Czynsz w takim mieszkaniu powinien wynosić 1,5 tys. zł. Podniesione zostaną pensje pracowników instytucji kultury. W sprawie CPK wskazuje na przedłużanie się audytu tej inwestycji, a od tego zależy też los Okęcia. Miasto pod jej rządami będzie czyste, otwarte, przyjazne i bezpieczne. Kobiety w ciąży będą mogły liczyć na pełną opiekę, zarówno gdy będą chciały urodzić dziecko, jak i wtedy, gdy zdecydują się na aborcję. Osoby z niepełnosprawnościami również będą mogły liczyć na to, że miasto zauważy ich potrzeby i postulaty.
Tobiasz Bocheński poddał radykalnej, ale niekonkretnej krytyce rządy Rafała Trzaskowskiego. Obiecuje budowę nowych szkół i nowych żłobków. Będzie walczył z nauką szkolną na dwie zmiany, zapewni posiłki dla oraz bezpłatną komunikację dla wszystkich uczniów. Jest przeciwny Strefie Czystego Transportu, gdyż dyskryminuje ona kierowców. Będzie za to rozbudowywać linie tramwajowe. Jeśli chodzi o politykę zdrowotną proponuje inwestycje w szpitale i przychodnie, stworzenie systemu opieki okołoporodowej oraz centrów wsparcia dla seniorów. Dodatkowo zapowiada „bon sportowy”. Kandydat zadba o bezpieczeństwo, zarówno dofinansowując policję, jak i poprzez rozwijanie infrastruktury obronnej. W sferze polityki mieszkaniowej proponuje możliwość wykupywania mieszkań przez długoletnich lokatorów, likwidację pustostanów, skrócenie kolejek do mieszkań komunalnych, a także przyjęcie nowych planów zagospodarowania. CPK musi zostać wybudowany. I nie jest wcale prawdą, że jest to projekt megalomański ani że nic się jeszcze wokół niego nie dzieje. Generalnie kandydat PiS nie lubi obecnej władzy, ale dla dobra miasta będzie z nią współpracował.
Trzaskowski wygrał wszystko, co mógł wygrać
No i wreszcie przychodzi nam odnotować obietnice aktualnie urzędującego i zapewne – mimo wszystko – przyszłego prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego.
Trzaskowski wymieniał dokonania swojej pierwszej kadencji: nowe szkoły i żłobki, centra zdrowia kobiet i ośrodki opieki psychiatrycznej dla dzieci, centra aktywności międzypokoleniowej, program in vitro, dopłaty 600 zł do pensji nauczycielskich, nowe linie tramwajowe i stacje metra, początek wielkiej rewitalizacji śródmieścia, powstanie nowych muzeów, budowa kładki przez Wisłę. W drugiej kadencji ma zaś plany następujące: darmowe lekcje angielskiego dla przedszkolaków i lekcje matematyki dla dzieci w szkołach podstawowych, dofinansowanie policji i rozbudowę infrastruktury obrony cywilnej, uporządkowanie spraw związanych ze stosowaniem klauzuli sumienia, tak aby w każdym szpitalu na pewno byli lekarze, którzy nie będą się na nią powoływać. CPK pewnie jednak nie powstanie i dlatego trzeba będzie rozwijać lotniska na Okęciu i w Modlinie. Mieszkań buduje się dużo, ale dla wyraźnej poprawy sytuacji potrzebne będą odpowiednie zmiany ustawowe. Warszawa ma być miastem czystym i zielonym. Prezydent chce ją „rozbetonować” i zasadzić jeszcze więcej drzew. Warszawa musi być miastem otwartym, tolerancyjnym i europejskim. Bardzo wiele już udało się zrobić, mimo że PiS odbierał Warszawie pieniądze i rzucał kłody pod nogi. Przyczynił się do tego osobiście Tobiasz Bocheński, pełniąc funkcję wojewody mazowieckiego.
Wydaje się, że Rafał Trzaskowski wygrał wszystko, co mógł wygrać tego wieczoru. To samo jednakże można powiedzieć również o Tobiaszu Bocheński, który zaprezentował się jako osoba kompetentna, racjonalna i prawie kulturalna. „Prawie”, bo w pytaniu do Trzaskowskiego chciał go ośmieszyć i wrobić w pogwarki na temat czytania książek w metrze, co urzędujący prezydent słusznie zignorował. Jednakże jeśli więc pośród 18 proc. niezdecydowanych, na kogo oddać głos, jest kilka procent potencjalnych wyborców PiS, to Bocheński zdołał zapewne ich głosy sobie przyswoić. Jeśli zaś chodzi o Magdalenę Biejat, to widać było, że jest mniej doświadczona, a za to bardziej zestresowana niż Rafał Trzaskowski. Pewnie niewielu wyborców powiedziało sobie po tej debacie: Ależ fajna ta Magda – miałem głosować na Rafała, ale jednak oddam głos na nią. Dlatego pozwolę sobie prognozować wygraną Rafała Trzaskowskiego w pierwszej turze niewiele ponad połową głosów, natomiast drugie miejsce, niestety, przypadnie chyba kandydatowi PiS. Nie znaczy to, że kandydatka Lewicy sobie nie radzi. Popełniła dziś błąd politycznej nielojalności, za który na pewno zapłaci cenę, ale główny cel jej startu w tych wyborach, czyli umocnienie swojego wizerunku jednej z liderek polskiej lewicy oraz wyznaczenie nowego pułapu poparcia dla Lewicy, zostanie zapewne osiągnięty.