„Powierzyć władzy politycznej kontrolę nad władzą sądowniczą, to jak lisa postawić na straży kurnika” – uzasadniał w środę w Sejmie konieczność uchwalenia zmian w sposobie wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa wiceminister sprawiedliwości Dariusz Mazur. To sędzia, który działając przez ostatnie lata na rzecz obrony niezależności sądownictwa, dorobił się szeregu spraw dyscyplinarnych i szykan zawodowych.
I w piątek Sejm zmiany przyjął. „Ta ustawa przywraca polskim obywatelom sądownictwo niezależne i bezstronne” - mówił z sejmowej mównicy poseł KO Michał Szczerba.
Czytaj też: Bodnar walczy, neosędziowie kontratakują
Ustawa o KRS. Konsultacje, wysłuchanie i krytyka
Drugie czytanie rządowego projektu zbojkotowali w środę posłowie PiS, którzy w 2017 r. uchwalili wybór sędziów do KRS przez polityków. W tej chwili mamy już drugą kadencję neo-KRS, która swoim politycznym serwilizmem sprowokowała m.in. usunięcie jej z Europejskiej Sieci Krajowych Rad Sądownictwa. Mamy też błyskawiczne sędziowskie kariery z jej udziałem: od sądów rejonowych przez prezesury w sądach apelacyjnych, po Sąd Najwyższy i NSA. Mamy system korupcyjny: poparcie kandydatury do KRS za awans – opisany w wyrokach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (m.