Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Bodnar walczy, neosędziowie kontratakują

Adam Bodnar, minister sprawiedliwości Adam Bodnar, minister sprawiedliwości Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Patologią jest istnienie neosędziów, neo-KRS-u i sabotowanie unijnego prawa przez sądy w Polsce. Minister Adam Bodnar legalnymi środkami usiłuje uporządkować prawo gwałcone przez osiem lat.

Suwerenna Polska chce wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości Adama Bodnara za rozporządzenie, które właśnie posłał do konsultacji. Już to, że konsultuje projekt rozporządzenia, jest zaprzepaszczeniem dorobku rządów PiS, który narzucał swoje rozwiązania. A tu jeszcze Bodnar wkłada kij w szprychy pisowskiej „ustawy kagańcowej” i usiłuje wykonać szereg wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, TSUE i zrealizować „kamienie milowe”.

Czytaj też: Dla kogo Trybunał Stanu. Czy notable władzy PiS mogą czuć się bezpieczni?

Manowska podnosi larum

Chodzi o projekt zmiany regulaminu urzędowania sądów powszechnych. Nowy minister sprawiedliwości zaproponował, by neosędziowie byli z urzędu wyłączani ze spraw, w których kwestionuje się prawomocność powołań sędziowskich z nominacji neo-KRS. Poszło też o drugą zmianę: zalecenie, by w uzasadnieniach orzeczeń „uwzględniać” prawo UE, Rady Europy i inne akty ratyfikowanego przez Polskę prawa międzynarodowego.

W sprawie pierwszej odezwała się – na komunikatorze X – neo-Krajowa Rada Sądownictwa, oceniając, że „jeśli ten projekt rozporządzenia ministra jest autentyczny, to nie będzie żadnym nadużyciem stwierdzenie, że stanowi próbę zmiany ustroju RP zwykłym rozporządzeniem”. Trudno powiedzieć, czy to pochwała, czy przygana, bo do tej pory neo-KRS nigdy nie krytykowała pod tym kątem rozporządzeń byłego ministra Zbigniewa Ziobry, choć zmiana konstytucji ustawami i rozporządzeniami, a nawet zarządzeniami (patrz to o przygotowaniach do wyborów kopertowych Mateusza Morawieckiego, w którym rolę organizatora wyborów powierzył Poczcie Polskiej) była znakiem firmowym tamtej władzy.

Larum podniosła też I Prezes SN Małgorzata Manowska – neosędzia – która drugi rok uniemożliwia sprawowanie wymiaru sprawiedliwości, blokując akta sprawy (sędziego Waldemara Żurka), by nie dopuścić do wykonania wyroku TSUE, w którym podważono status neosędziów. Stwierdza w umieszczonym na stronie SN oświadczeniu „oczywistą i rażącą niekonstytucyjność dwóch projektowanych przepisów w Regulaminie urzędowania sądów powszechnych, które stanowią w szczególności pogwałcenie niezawisłości sędziowskiej, niezależności władzy sądowniczej i konstytucyjnej hierarchii źródeł prawa”. Ta sama Małgorzata Manowska wraz z innymi neosędziami w SN kilka dni wcześniej zaakceptowała prezydencki projekt zmiany regulaminu SN, dzięki któremu uchwałę pełnego składu Sądu Najwyższego może zmienić… grupa neosędziów stanowiąca połowę składu SN. Ta zmiana powoduje, że mniejszość będzie mogła sabotować prace prawidłowo wybranych sędziów. I to jej nie uwiera.

Czytaj też: Jak odbetonować zagarnięte przez PiS instytucje prawa

Walka z patologią

Druga pretensja Manowskiej do rozporządzenia Bodnara dotyczy nałożenia na sędziów wymagania, by w uzasadnieniach orzeczeń w pierwszej kolejności powoływali się na obowiązujące w Polsce prawo międzynarodowe. Tym razem minister oskarżany jest przez I Prezes SN o naruszanie niezawisłości sędziowskiej gwarantowanej w art. 178 ust. 1 konstytucji, który stanowi, że sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji oraz ustawom.

Ten zarzut pomija oczywiście fakt, że konstytucja daje prawo do „bezstronnego sądu”, a taki, w którym na temat legalności neosędziego orzeka inny neosędzia, nie jest sądem bezstronnym. W dodatku skoro sędzia podlega „ustawom”, to znaczy, że podlega prawu europejskiemu, które polski parlament i prezydent ratyfikowali. Prezesce umyka jeszcze taki szczegół, że minister sprawiedliwości nie nakazuje sędziom, by orzekali w tę, czy inną stronę, a jedynie – by „uwzględniali” prawo UE, Rady Europy i inne akty ratyfikowanego przez Polskę prawa międzynarodowego. A więc nie wypowiada się o kierunku orzekania.

Wreszcie neosędzi Manowskiej umyka, że zarówno prawo karne, jak cywilne zna instytucję wyłączenia sędziego ze względu na jego brak bezstronności, a TSUE i ETPCz podważyły bezstronność sędziów powołanych z udziałem neo-KRS.

Swoją szefową poparł neosędzia SN Kamil Zaradkiewicz, „wzywając” ministra Bodnara do natychmiastowego wycofania się z działań i decyzji noszących znamiona jawnie bezprawnych i ustąpienia z zajmowanego stanowiska ministra sprawiedliwości”. A projekt rozporządzenia porównuje z wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego w grudniu 1980 r.

Patologią jest nie to, że minister sprawiedliwości za pomocą regulaminu urzędowania sądów powszechnych dąży do likwidacji zjawiska orzekania sędziów w obronie własnego interesu ze szkodą dla interesu wymiaru sprawiedliwości. Ani to, że dąży do tego, by sędziowie europejscy, jakimi są polscy sędziowie, stosowali prawo europejskie ratyfikowane przez nasze państwo. Patologią jest istnienie neosędziów, neo-KRS-u i sabotowanie unijnego prawa przez sądy w Polsce.

Minister Bodnar legalnymi środkami usiłuje uporządkować przez osiem lat gwałcone prawo.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną