Orlen poinformował 10 kwietnia, że jego szwajcarska spółka Orlen Trading Switzerland (OTS) nie może odzyskać przedpłat za zakup w 2023 r. ropy i paliw na kwotę 1,6 mld zł. Pieniądze trafiły do niewymienionego z nazwy pośrednika handlującego ropą i paliwami, z którym Orlen wcześniej nie współpracował.
Szwajcarska spółka poza kontrolą
Orlen zarejestrował Orlen Trading Switzerland (OTS) w sierpniu 2022 r., z kapitałem zakładowym 10 mln franków szwajcarskich. Rejestracji dokonano w kantonie Zug, które jest siedzibą innych wielkich domów tradingowych – Mercuri, Trafigury czy Vitola. To raj podatkowy. Szwajcarskie przepisy są niezwykle przyjazne dla podmiotów handlujących towarami i energią. Oficjalnie Orlen tłumaczył, że dzięki spółce chce ograniczyć korzystanie z usług pośredników. Operacja od początku jednak budziła wątpliwości.
Moment utworzenia OTS był nieprzypadkowy. Od pół roku trwała wojna w Ukrainie. Był to czas, gdy dało się jeszcze handlować rosyjską ropą i paliwami, ale rynek już przygotowywał się na sankcje, które weszły w życie w grudniu 2022 r. (ropa) i lutym 2023 (paliwa). Dziś wiemy, jak dziurowe były to restrykcje. Ropa i paliwa z Rosji dalej swobodnie przemierzają świat i docierają – poprzez flotę tankowców widmo – w miejsca docelowe poprzez całe łańcuchy pośredników.
Kupno taniego diesla z Rosji i sprzedaż z dużym przebiciem stanowiły zbyt wielką pokusę, by przejmować się restrykcjami. Spekuluje się, że Orlen też chciał skorzystać z tej okazji. Nie wszystkim się to podobało.