Świat

Dlaczego sankcje na Rosję nie działają? Omija je po mistrzowsku, ale to niejedyny powód

Marsz poparcia dla Ukraińców pod ambasadą Rosji w Warszawie w drugą rocznicę wojny Marsz poparcia dla Ukraińców pod ambasadą Rosji w Warszawie w drugą rocznicę wojny Pawel Wodzynski / East News
Uniwersalna natura sankcji sprawia, że wszystkie są do pewnego stopnia nieskuteczne. Zawsze znajdą się też ci, którzy pomogą w ich obejściu. Ale jak radziłaby sobie Rosja, gdyby sankcje były łagodniejsze lub gdyby nie było ich wcale?

Czy nałożone na Rosję sankcje działają? Płyną dwa nurty odpowiedzi, a najbardziej nośne są opinie mówiące o tym, że ograniczenia nałożone na reżim Władimira Putina nie spełniają swoich zadań. Potwierdzeniem ma być dobry nastrój w oczekującej zwycięstwa Moskwie, rozkręcona i pracująca na trzy zmiany wojenna gospodarka, zdolna do podtrzymywania potencjału militarnego marnotrawionego podczas najazdu na Ukrainę.

Amerykańskie i europejskie mikroczipy w Rosji

Powodzenie armii nie byłoby możliwe bez elementów zachodniej i chińskiej produkcji montowanych w broni używanej przez Rosję, w tym w dronach, rakietach i helikopterach. To mikroczipy projektowane i wytwarzane w fabrykach czołowych koncernów, potrzebne np. do łączności bezprzewodowej i nawigacji satelitarnej. Części te kupowane są za pośrednictwem firm z państw, które nie dołączyły do sankcji: Kazachstanu, Turcji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Armenii czy Cypru. Często dostawy wcale nie docierają do tych krajów, ale zamawiający potwierdzają, że otrzymali przesyłki. Te w rzeczywistości trafiają do rosyjskich odbiorców. Nie udało się do tej pory zatrzymać tego kanału. Mimo wezwań, by starannie śledzić wędrówkę komponentów, także tych, które mają tzw. podwójne zastosowanie – dadzą się włożyć tak do sprzętu AGD, jak i aparatury wojskowej.

W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2023 r. Rosja sprowadziła mikroczipy wyprodukowane przez firmy z Europy i Stanów Zjednoczonych za 1,2 mld dol., a sumie jej cały mikroczipowy import wyniósł 1,7 mld; to właściwie poziom sprzed inwazji. Producenci tych części zarzucili swoją działalność handlową w Rosji, zapowiedzieli też, że będą śledzić schematy dostaw. Cóż z tego, skoro Ukraińcy znajdują nowe zaawansowane układy m.in. w pociskach, którymi Putin próbuje wymęczyć ukraińskich cywili. W niektórych rodzajach broni używanej przez Rosjan nie ma prawie żadnych rosyjskich czy chińskich mikroczipów, zdecydowanie przeważają amerykańskie i europejskie. To skomplikowane podzespoły i ich zatrzymanie wiązałoby się z poważną dolegliwością. Nie byłoby jak znaleźć dla nich zamienników, nie da się ich kupić w pierwszym lepszym sklepie internetowym.

Czytaj także: Tajny raport o fatalnym stanie gospodarki Rosji. „Cofniemy się o pokolenie”

Handel kwitnie mimo list hańby

Dowodem, że sankcje nie działają, są pieniądze, które Rosja wciąż ma. Obroty handlowe z Chinami w 2023 r. osiągnęły rekordowy poziom, wyniosły 240 mld dol., aż 26 proc. więcej niż w roku inwazji. Wciąż nie ma dowodów, że Chiny wspierają Rosję wojskowo. Rząd prezydenta Joe Bidena ostrzegł Chińczyków, że wyciągnie konsekwencje, jeśli chińska broń trafi do Rosji. Ale nie zrobił takich zastrzeżeń w przypadku technologii podwójnego zastosowania. Rosja wyprzedziła Arabię Saudyjską jako pierwszy dostawca ropy naftowej do ChRL, wzrost sięgnął 24 proc. w porównaniu z 2022 r. Sprzedaż przekroczyła 107 mln ton – w tym samym czasie Arabia wysłała do Chin 85 mln ton, o 2 proc. mniej niż rok wcześniej. Rosja zapewnia Państwu Środka jedną piątą dostaw ropy – rosyjska kosztowała przeciętnie 566 dol. za tonę, saudyjska była ok. 10 proc. droższa. Rosja ma własną flotę tankowców, a w sumie ponad tysiąc statków uczestniczy w przewożeniu surowca, także w myleniu tropów w celu obchodzenia sankcji. Choćby Indie ściągają z Rosji teraz kilkanaście razy więcej ropy niż przed inwazją.

Z drugiej strony – to wersja tych, którzy mówią, że restrykcje mają sens – sankcje nie były wymierzone w zniszczenie gospodarki rosyjskiej. Nałożono je po to, by Kremlowi utrudnić warunki funkcjonowania, by było drożej i mniej komfortowo. Na listach sankcyjnych jest ponad 16 tys. podmiotów i osób, w tym tzw. oligarchowie, chętnie cumujący majątek i jachty w Europie czy w Stanach Zjednoczonych. Skądinąd wiele należących do nich jachtów, a także samolotów, zostało objętych sankcjami, to drogie w utrzymaniu jednostki, koszty muszą ponosić rządy. Zamrożono ok. 350 mld dol., czyli połowę zagranicznych rezerw rosyjskich, środki te mogłyby trafić na odbudowę Ukrainy. Banki wykluczono z systemu SWIFT obsługującego przelewy międzynarodowe. Firmy z państw, które wprowadziły sankcje, nie mogą sprzedawać Rosji technologii wojskowych, kupować od niej złota i diamentów, nie latają tam linie lotnicze, znacznie mniejsze są zakupy ropy naftowej, gazu ziemnego oraz produktów naftowych.

Obowiązuje limit cenowy na ropę, wynosi 60 dol. za baryłkę (to 159 l lub ok. 136 kg), wprowadzony został m.in. przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone jeszcze w 2022 r. Bardzo wiele firm – z obawy przed reakcją swoich klientów na zachodnich rynkach – zakończyło działalność w Rosji. Przestały sprzedawać albo zatrzymały produkcję w swoich rosyjskich zakładach, godząc się na straty finansowe. Kto tego nie zrobił, figuruje na publicznie dostępnych listach hańby, będących prywatną inicjatywą mieszkańców Zachodu, prowadzą je także jednostki naukowe. Na drugą rocznicę inwazji rząd prezydenta Stanów Zjednoczonych ogłosił nową rundę sankcji, „największą z dotychczasowych”. Wymierzono je w główny system płatności kartami Mir, rosyjskie firmy współpracujące z Iranem i Koreą Płn., obywateli m.in. Chin i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a także w kierownictwo kolonii karnej, w której w lutym zmarł Aleksiej Nawalny, lider rosyjskiej opozycji.

Martwy obywatel to strata dla państwa

Jeszcze inną kwestią jest próba zdiagnozowania, jak naprawdę radzi sobie rosyjska gospodarka. 1 marca wejdzie w życie półroczny zakaz eksportu benzyny, zresztą nie pierwszy raz. Bez tego kroku nie uda się utrzymać cen produktów naftowych na ryku wewnętrznym, a moment jest delikatny, bo ruszają prace polowe. Swoje dołożyli Ukraińcy, którzy w serii ostatnio atakowali rafinerie w głębi Rosji. Były kłopoty z zakupem jaj, zimą masowo pękały rury centralnego ogrzewania i nie miał kto ich naprawić.

Do tego setki tysięcy osób wyjechało, kolejne setki tysięcy zginęły w walce lub zostały ciężko ranne. Jaki to będzie miało wpływ na gospodarkę? Odniesienia można poszukać w obliczeniach strat w przypadku ofiar wypadków samochodowych. Dla krajów na poziomie rosyjskiego rozwoju i zamożności ubytek jednego zabitego obywatela bądź ciężko rannego, wymagającego długotrwałego leczenia i późniejszej rehabilitacji, to kwoty rzędu 200 tys. dol. Przyjęcie takiego założenia oznacza, że Rosja, gdzie mieszka ok. 140 mln osób, w sile żywej straciła co najmniej kilkadziesiąt miliardów dolarów, bo osoby martwe lub niepełnosprawne w wyniku odniesionych ran nie przyłożą się do rozwoju gospodarczego kraju albo będą w kolejnych latach i dekadach wymagać przede wszystkim opieki. A jeśli coś wytworzą, to dostarczane przez nie produkty albo usługi będą mniej warte niż w przypadku osób będących w lepszej kondycji fizycznej.

Uniwersalna natura sankcji sprawia, że wszystkie są do pewnego stopnia nieskuteczne. Zawsze znajdą się też pomocnicy gotowi wspierać w ich obchodzeniu. Ale pytanie jest inne: jak radziłaby sobie Rosja, gdyby sankcje były łagodniejsze lub gdyby w ogóle ich nie było? Sankcje potrzebne są też samym demokracjom, choćby dla zachowania etycznego morale. Ich obywatele mogą empatycznie oczekiwać twardych decyzji władz, a najłatwiejsze, co mogą dać im rządy, to właśnie ograniczenia w handlu albo zakazy wjazdu dla ludzi reżimu. Koszt jest względnie niewielki, a efekt propagandowy znaczący. Przywódcy mogą powiedzieć, że przecież coś robią, i to wcale nie jest tak mało. Na żaden inny kraj nie nałożono tylu restrykcji, ale Rosja bardzo szybko nauczyła się je omijać, po dwóch latach osiągając mistrzostwo. Nic dziwnego, ma znaczenie więcej możliwości niż Iran czy Korea Płn. A te od lat funkcjonują w reżimie sankcji i jakoś jeszcze nie upadły pod ich ciężarem.

Czytaj także: Cios dla kolosa. Rosjanie sądzą, że są sankcjoodporni. Czyżby?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną