Warszawska propozycja dla Europy. „Ukraina daje nam czas, ale czy dobrze go wykorzystujemy?”
„Jeśli Chiny zrobią to, co zapowiadają, i dokonają na stulecie partii »zjednoczenia« z Tajwanem, to Zachód, a szczególnie Europa, będzie mieć problem” – mówił w poniedziałek w Warszawie Radosław Sikorski, chyba nieprzypadkowo wtedy, gdy w Paryżu gości chiński przywódca Xi Jinping. Minister prosto z samolotu, którym wrócił z Ameryki, ponownie wskazywał na strategiczny rozkrok USA. I to, że Pacyfik jest dla większości tamtejszej klasy politycznej ważniejszym oceanem niż Atlantyk, zwłaszcza gdyby klasę tę zdominował Donald Trump z trumpistami.
Szef MSZ był w Waszyngtonie z kolejną, trzecią za swojego urzędowania nieoficjalną wizytą. Z jednej strony nasłuchiwał i badał nastroje, z drugiej występował w roli rzecznika już nie tylko polskiego, ale i europejskiego bezpieczeństwa. Znając Amerykę jak mało kto, Sikorski wie, że te nastroje nie są korzystne dla utrzymywania USA w roli militarnego mocarstwa europejskiego, bo Amerykanie słusznie podnoszą, że Europę stać na zapewnienie sobie bezpieczeństwa i odstraszanie głównego zagrożenia – czyli Rosji.
„Dlatego europejska część NATO i Unia powinny być zdolne do wykonywania przynajmniej części zadań obronnych samodzielnie, a nie wzywać USA na pomoc za każdym razem, gdy narażone są nasze granice” – tłumaczył audytorium konferencji Defence24 Days, złożonego głównie z osób i tak przekonanych do takiej konieczności. Ale Sikorski nie mówił tylko do nich, a na zewnątrz, korzystając z kamer, mikrofonów i zainteresowania, które skupia nie tylko on. Impreza w ciągu sześciu edycji przekształciła się z branżowej konferencji portalu Defence24.pl w jedno z najważniejszych wydarzeń w Warszawie. Gdy o bezpieczeństwie Europy rozmawiali Sikorski, Władysław Kosiniak-Kamysz i Jacek Siewiera, na sali nie było wolnych miejsc.