Szymon Hołownia, Ryszard Petru i Róża Thun zostali bohaterami najnowszego spotu Konfederacji. To odpowiedź na konwencję Trzeciej Drogi, która na sztandary wzięła hasła o rozwoju gospodarczym, bezpieczeństwie i „spokoju”. Prawicowa partia wypomina im euroentuzjazm i poparcie dla euro, a nawet nazywa siebie „prawdziwą trzecią drogą”.
– Rok temu nikt się do Trzeciej Drogi nie chciał dopisać, wszyscy mówili, że nie ma Trzeciej Drogi. Dzisiaj każdy chce być Trzecią Drogą. Ta jest jedna i prowadzi do Europy, a nie na Wschód – odpowiedział na pytanie o spot Konfederacji premier Władysław Kosiniak-Kamysz. Wtórował mu marszałek Szymon Hołownia: – Wybierajcie oryginały, nie podróbki.
Wydawałoby się, że oba ugrupowania mają dość podobny elektorat. To wyborcy zmęczeni podziałem polskiej sceny politycznej na PiS i PO, zniechęceni polaryzacją lub obecnym sposobem uprawiania polityki, nieufni wobec wielkich partii. Jednak w wyborach europejskich Trzecią Drogę i Konfederację fundamentalnie różni stosunek do Unii – jedni są euroentuzjastyczni, drudzy eurosceptyczni.
Czytaj też: Konwencja Trzeciej Drogi. Powrót do znanych melodii
Znów wybory. Jak się zmobilizować?
– Nie rywalizujemy z Konfederacją. Walczymy o mobilizację – słyszymy w Trzeciej Drodze. To łączy nie tylko wspomniane partie, ale cały polski parlament. Nawet jeśli frekwencja osiągnie okolice rekordowych 45,68 proc. z 2019 r., to w porównaniu z wysokim wynikiem z wyborów parlamentarnych (74,38) i niższym z samorządowych (ok. 52) jest to znacznie mniej.