Wybory 2024. Bezpieczeństwo Europy. Ile to musi kosztować? I czy wszyscy rozumieją zagrożenia?
Kompetencje Parlamentu Europejskiego w obronności są niemal żadne, bo też Unia Europejska nie jest sojuszem wojskowym. Ale temat obrony jest tak istotny, że musi zostać podjęty na unijnym forum – i o tym przesądzą, lub nie, nadchodzące wybory.
„Nie ma tańszej metody na bezpieczeństwo niż pójście na wybory”– przekonywał i zachęcał w Białymstoku premier Donald Tusk. Wiec w największym przygranicznym mieście był zdominowany przez tematy tzw. Tarczy Wschód, migrantów nasyłanych znowu na granicę z Białorusią, starania o wzmocnienie obrony przez inicjatywy własne i wspólne z innymi krajami. Tusk właśnie kolejny raz, i to na kilka sposobów, postawił temat obrony granic na czele zadań swojego rządu i przyszłych delegatów jego partii do unijnej legislatury. Wybory to „gra o naszą przyszłość”, szekspirowskie „być albo nie być”. Mocne słowa. Co tak naprawdę oznaczają dla europarlamentarzystów i nowego europarlamentu?
Aby ocenić znaczenie momentu, w jakim się znajdujemy, przyda się duży kalendarz na najbliższe lata. Jeśli uwzględnimy w nim trwające procesy (np. wojna w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie), nadchodzące wydarzenia, których efektów nie znamy (jak amerykańskie wybory prezydenckie w listopadzie, stulecie sił zbrojnych komunistycznych Chin w 2027 r.), oraz ich możliwe skutki (np. zwycięstwo izolacjonizmu w USA, chińska inwazja na Tajwan, niekorzystny dla Ukrainy koniec wojny z Rosją, wojna Izraela z Iranem), wyjdzie nam, że druga połowa trzeciej dekady XXI w.