Od wtorkowego poranka 18 czerwca nie później niż do godz. 10 na biurko ministry zdrowia Izabeli Leszczyny trafia codzienny raport z Centrum e-Zdrowia. Przekazywane są w nim dane na temat recept wystawionych i zrealizowanych minionej doby na substancje psychotropowe oraz środki odurzające. Decyzja w tej sprawie zapadła kilka dni po opublikowaniu przez POLITYKĘ raportu „Polska na prochach” oraz po doniesieniach medialnych o zgonach młodych osób na skutek przedawkowania fentanylu.
Ministerstwo Zdrowia w porozumieniu z organami ścigania nie chce na razie informować o szczegółach monitoringu, by nie spłoszyć winnych nadużyć, zwłaszcza że już na samym początku kontroli kilka podejrzanych podmiotów trudniących się masowym wystawianiem recept udało się namierzyć i skierować pod lupę policji. Ministra Leszczyna zapewnia, że monitoring nie obejmuje wrażliwych danych pacjentów, a uzasadniając jego wdrożenie, potwierdziła nasze ustalenia: dotychczasowy nadzór nad wprowadzonymi podczas pandemii teleporadami oraz receptomatami był iluzoryczny i nieszczelny. Głównie z powodu braku koordynacji oraz niejasnego podziału kompetencji pomiędzy instytucjami, które powinny się tym zajmować: Ministerstwem Zdrowia, Centrum e-Zdrowia, GIF i policją.
Wreszcie przyspieszyła również realizacja innego postulatu, który w artykule POLITYKI przypomnieli Rzecznik Praw Pacjenta oraz Naczelna Izba Lekarska, od dwóch lat domagający się szczegółowego opisania standardu teleporad, uniemożliwiającego wyłudzenia leków (chodzi np. o wprowadzenie obowiązkowego wideoczatu). Nie da się uciec od cyfryzacji medycyny, więc lepszy nadzór nad zdalnie wystawianymi e-receptami nie może utrudniać pracy uczciwym lekarzom.