Neonazista wśród kumpli Nawrockiego? To już nie „problem wizerunkowy”, to katastrofa
Co rusz dowiadujemy się o kolejnym gangsterze „zakumplowanym” z kandydatem PiS na urząd prezydenta Karolem Nawrockim. I jak w każdym poprzednim przypadku rewelacjom towarzyszy wypieranie się kompromitujących znajomości za pomocą krótkonogich kłamstw.
Karol Nawrocki i jego kumple
Tym razem chodzi o postać szczególnie niebezpieczną, a w kategoriach politycznych wręcz groźną. Jak dowiadujemy się z artykułu Jacka Harłukowicza opublikowanego w poniedziałek na Onecie, kolegą Nawrockiego, obok Patryka Masiaka (Wielkiego Bu) i Olgierda L. (Olo), jest Grzegorz Horodko, noszący wdzięczny pseudonim „Śledziu”. Różni się od pospolitych narodowców z „żylety” stadionu Lechii Gdańsk, którzy sobie czasem przypną kogoś do kaloryfera albo załatwią małe nieporozumienie pięściami, pod jednym zasadniczym względem: nie jest jakimś tam „neocośtam”, lecz regularnym nazistą wielbiącym Hitlera i SS, czemu daje dowody zgniłozielono na białym w postaci stosownych tatuaży.
Jak uprzejmie donosi Onet.pl, są wśród nich swastyki oraz portrecik samego Adolfa H. Trzeba przyznać, że typ jest przynajmniej szczery i niczego nie udaje. A Nawrockiego zna, lubi i szanuje. I to do tego stopnia, że pochwalił w mediach społecznościowych desygnowanie go przez PiS w wyborach prezydenckich („Brwo Karol!!!”).
A jak mu się odpłacił Pan Doktor? Znów się wypiera i udaje, że nie zna. Podobno zetknął się z nim podczas prelekcji w gdańskim więzieniu. Niestety, areszt śledczy w Gdańsku zaprzecza, aby w latach 2011–17 przedstawiciele IPN gościli tam z prelekcjami.