Kraj

„Przy pomocy Muska PiS pokona Tuska”? Z Dudą jeszcze liczą na poparcie Trumpa

Andrzej Duda słucha exposé Radosława Sikorskiego, 23 kwietnia 2025 r. Andrzej Duda słucha exposé Radosława Sikorskiego, 23 kwietnia 2025 r. Marek Borawski / Kancelaria Prezydenta RP
Czas jest nieubłagany i jeśli do wizyty Trumpa w Polsce nie dojdzie przed ciszą wyborczą przed drugą turą, to jego odwiedziny mogą być już tylko musztardą po obiedzie, niezależnie od tego, kto wygra wybory.

Tytułowe zawołanie było całkiem aktualne na przełomie zeszłego i obecnego roku. Posłowie PiS skandowali „Donald Trump, Donald Trump” w sali sejmowej 6 listopada, a nowy amerykański prezydent nie szczędził słów zachwytu „nadzwyczajnemu” Elonowi Muskowi. Pan Duda, jak potem się okazało, dziesięciominutowy przyjaciel p. Trumpa, kombinował, jak by go sprowadzić do Polski dla wspomożenia p. Nawrockiego, czyli obywatelskiego (ale „naszego”) kandydata na prezydenta. Pretekstem miał być szczyt tzw. Trójmorza, czyli sojuszu państw, od którego zależą losy świata, przewidziany na 28–29 kwietnia w Warszawie.

Trump na wyciągnięcie ręki

Kolejny termin to 24–26 czerwca, gdy w Hadze ma się odbyć szczyt NATO. To jednak za późno. Pan Mastalerek i p. Kolarski, nieformalni „wiceprezydenci”, ostrożnie opowiadają, że „rozmawiają” (liczba mnoga robi wrażenie; nie bardzo wiadomo, z kim się kontaktują, aczkolwiek wiadomo, że czynią to niezależnie od siebie) o terminie po 15 maja.

Nawiasem mówiąc, okazja nadarzyła się w końcu kwietnia, bo p. Trump wziął udział w pogrzebie papieża Franciszka i był, by tak rzec, na wyciągnięcie ręki (tj. zaledwie dwa dni) od przyjazdu do Warszawy na szczyt Trójmorza. Nie skorzystał z tej sposobności, ponoć nawet nie przywitał się z p. Dudą i dalej go trzyma w srogiej niepewności co do swych planów. Aż dziw bierze, zważywszy władztwo p. Dudy, że nie zarządził szczytu Trójmorza w Rzymie zaraz po pogrzebie. Być może jego amerykański przyjaciel zaplanował w tym czasie zwiedzanie Forum Romanum.

Czas jest nieubłagany i jeśli do wizyty nie dojdzie przed ciszą wyborczą z okazji drugiej tury elekcji przewidywanej 1 czerwca, to odwiedziny amerykańskiego prezydenta mogą być już tylko musztardą po obiedzie, niezależnie od tego, kto wygra wybory.

Niech jednak żywi nie tracą nadziei, bo z p. Trumpem nigdy nic nie wiadomo. Ujawnił się właśnie u niego nowy polski wątek (wszak kocha Polskę i Polaków): skoro ofiaruje Rosji Krym, to chyba ostatnio czytał „Potop” Sienkiewicza i zdecydował się na podobny krok co Imć p. Zagłoba darujący Niderlandy królowi szwedzkiemu.

Czytaj też: Sondaż „Polityki”. Wojna Tuska z Kaczyńskim już nas tak nie wciąga. Czas na emeryturę?

Czarnecki w Tesli

Pana Muska nie dotyczą dyplomatyczne konwenanse. Elon Nadzwyczajny był w Polsce w styczniu 2024 r., ale wizyta była pozbawiona nadmiernych akcentów politycznych. Niemniej dobrozmieńcy rychło uznali, że właściciel Tesli może być ich dźwignią w poczynaniach politycznych. Pan Czarnek, z właściwą sobie gracją intelektualno-porównawczą, uznał, że skoro p. Musk ma odwiedzić obóz Auschwitz-Birkenau, to wypada go zaprosić do więzień, w których wówczas przebywali p. Kamiński i p. Wąsik. Apel pozostał bez odpowiedzi.

Niemniej p. Elon poparł p. Jakiego (nic dziwnego, że Nadzwyczajny stoi murem za Nie-Byle-Jakim asem w środowisku PiS), zapowiedział zainteresowanie sprawą p. Kuczmierowskiego, byłego szefa Agencji Rezerw Strategicznych, represjonowanemu w Wielkiej Brytanii, oczywiście z poduszczenia reżimu Tuska-Bodnara, i skrytykował p. Sikorskiego słowami: „Cicho siedź, mały człowieku”, a potem nazwał go marionetką Sorosa. To wywołało radochę p. Mosińskiego i p. Szrota (obaj są posłami z Nowogrodzkiej), którzy podziękowali p. Muskowi za zrozumienie i przyzwoitą postawę.

Jeszcze dalej poszedł p. Przemysław Czarnecki, potomek w linii prostej p. Ryszarda „Obatela”, kiedyś poseł PiS, zdegradowany do pozycji dobrozmiennego dolnośląskiego radnego, który oświadczył: „Dziękuję za zainteresowanie działaniami polskiego reżimu. Nic dziwnego, że marionetki Sorosa i von der Leyen chcą zablokować X w Polsce”.

Nie jestem specjalistą od motoryzacji, ale gdyby istniała Tesla w wersji kabrioletowej, to p. „Obatel” mógłby takim samochodem podróżować zimą dalej niż z Jasła do Brukseli. Byłaby to bezcenna reklama najsłynniejszego pojazdu produkowanego przez p. Muska i niewykluczone, że zapobiegłaby niejakiemu kryzysowi w popycie na tę markę, spowodowanemu przez podstępne knowania Sorosa i von der Leyen, oczywiście z poparciem Tuska i Trzaskowskiego w interesie niemieckiego „Drang nach Osten”.

Czytaj też: Świat na zakręcie: przegląd „Polityki”. Rubio traci czas, Orbán knuje, Bardella straszy

Łaska Trumpa na pstrej Tesli jeździ

Elon Nadzwyczajny publicznie demonstrował gesty przypominające hajlowanie i wygłosił sentencję: „Stalin, Mao i Hitler nie zabili milionów ludzi. Zrobili to pracownicy ich sektora publicznego”. To chyba pozostaje w związku z częścią rodzinnej tradycji p. Muska. Urodził się w Republice Południowej Afryki w 1971 r., gdy w kraju panował jeszcze apartheid, zniesiony w 1991 r. Rodzina Nadzwyczajnego ze strony ojca popierała rasistowski ustrój RPA. Sam Elon jako nastolatek wyemigrował do Kanady, ponoć z powodu niechęci do odbycia służby wojskowej. Rodzina po kądzieli, tj. ze strony matki, znana była w Kanadzie z gloryfikowania nazizmu. Niektórzy komentatorzy tłumaczą gesty Nadzwyczajnego tym, że stanowią tzw. salut rzymski, a nie pozdrowienie nazistów, ale fakty z historii rodzinnej i wypowiedzi p. Muska, rozgrzeszające zbrodnie liderów ustrojów totalitarnych, sugerują zgoła inne wytłumaczenie.

Z punktu widzenia preferencji dobrozmieńców nie bez znaczenia jest poparcie p. Muska dla p. Le Pen, nawoływanie do głosowania na AfD w Niemczech i nazywanie kanclerza Scholza głupcem. Pozostaje hajlowanie i usprawiedliwianie Hitlera, a więc rzeczy w Polsce raczej niepopularne. Popuszczając wodze historiozoficznej spekulacji, można ewentualnie przyjąć, że „znany” historyk, np. p. Batyr, znajdzie w IPN dokumenty świadczące o tym, że niejaki Adolphus Hitlerus był imperatorem rzymskim i p. Musk właśnie jemu oddaje cześć, wykonując salut, pewnie z cichym szeptem „Ave Cesar”.

Związek ideowy między p. Muskiem a dobrozmieńcami ujawnił się rok temu, mianowicie w maju 2024 r. Gdy p. Trzaskowski jako prezydent Warszawy zakazał eksponowania symboli religijnych w stołecznych urzędach i podjął działania na rzecz równouprawnienia osób LGBT, Elon Nadzwyczajny napisał na X, że to żenujące powielanie głupich rzeczy z Ameryki. Natychmiast podchwycił to p. Morawiecki i skwitował: „Ale wstyd”. Brzmi to nawet dość zabawnie, gdy ktoś, kto nabywa pokościelne działki po zaniżonej cenie i zbywa je wedle wartości rynkowej, ma czelność wskazać na wstyd z powodu respektowania zasady rozdziału Kościoła od państwa i przyznawania osobom homoseksualnym praw cywilnych. Trudno to inaczej nazwać niż radykalnym bezwstydem moralnym, może wypływającym z tego, że p. Morawiecki ma na uwadze nie prawo, ale sprawiedliwość.

Pan Musk wystartował w swej karierze politycznej u boku p. Trumpa jako jego niekwestionowany faworyt. Ale łaska p. Trumpa na pstrej Tesli jeździ i notowania p. Muska w konstelacji nowej amerykańskiej administracji federalnej, początkowo bardzo wysokie, dość szybko spadły. Być może nowy prezydent nie dowierza Nadzwyczajnemu Elonowi, bo wspierał w przeszłości Demokratów, np. nie ukrywał, że w 2016 r. głosował na Hilary Clinton – tedy nie jest pewne, czy będzie lojalnie wspierał starania p. Trumpa o trzecią kadencję.

Ujawnił się również poważny konflikt ekonomiczny. Wysokie cła spowodowały spadek sprzedaży produktów wytwarzanych przez wytwórnie Nadzwyczajnego. Widoczny spadek notowań p. Muska w Waszyngtonie stonował rachuby dobrozmieńców, że wsparcie p. Muska może walnie się przyczynić do sukcesu p. Nawrockiego. Czy to uchyla zasadność hasła „przy pomocy Muska obalimy Tuska”? Otóż nie, nawet jeśli jego dosłowne rozumienie nie jest w pełni aktualne, niewykluczone, że sytuacja się odwróci, a Nadzwyczajny wróci do łask.

Podkast: Koniec z duopolem? Sondaż „Polityki” powinien dać sztabom do myślenia

Polacy prawdziwi jak Batyr

Wracam do ewentualnej wizyty p. Trumpa w Warszawie. Pan Duda, chcąc dodać splendoru szczytowi Trójmorza, wystarał się o to, aby tysiącletnia włócznia św. Maurycego, najcenniejszy polski zabytek, została przewieziona ze skarbca na Wawelu do stolicy Polski w celu wyeksponowania jej przed obliczem światowej elity politycznej. Może p. Trump i/lub jego Nadzwyczajny Elon przyjadą do Polski, skuszeni okazją do zrobienia sobie okolicznościowej fotki na tle oręża sprzed tysiąca lat. Jest rzeczą oczywistą, że p. Duda zapozuje również i przy okazji będzie zachwalał p. Nawrockiego jako najbardziej godnego następcę w utrwalaniu przyjaźni amerykańsko-polskiej.

Oczywiście żartuję, przypuszczając, że p. Trump i/lub Musk mogą przyjechać do Warszawy w tym celu. Jest jednak poważny aspekt całej sprawy. Pan Duda jest gotów narazić bezpieczeństwo najcenniejszego polskiego zabytku dla doraźnych interesów politycznych, w tym uwiarygodnienia swego poparcia dla p. Nawrockiego. Nie ma raczej wątpliwości, że będzie on kontynuował hucpę polityczną swego poprzednika.

PS Pan Trump oświadczył: „Harvard [uniwersytet od lat klasyfikowany w pierwszej trójce uczelni we wszystkich światowych rankingach] to kpina, uczy nienawiści i głupoty i nie powinien już otrzymywać finansowania”. Wypowiedź licencjata drugorzędnych koledży w Nowym Jorku i Filadelfii dobitnie świadczy o jego stosunku do nauki i edukacji – p. Musk, także raczej średnio wykształcony, myśli podobnie. W programie p. Nawrockiego, ich ewentualnego protegowanego i podzielającego ich zapatrywania społeczne, nie znalazłem ani słowa o sprawach akademickich i dotyczących wykształcenia. Poza zdawkowymi uwagami, że trzeba wychowywać Prawdziwych Polaków (niczym Batyr?). To kolejny powód dyskwalifikujący „obywatelskiego” kandydata na prezydenta. Podaj dalej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną