Zabójstwo lekarza w krakowskim szpitalu, pobicie pielęgniarki w Pruszkowie, atak na ratowników medycznych w Łukowie i inne podobne akty agresji skłaniają do refleksji np. takiej jak w następującym piśmie adresowanym do polityków:
„Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej domaga się mobilizacji organów państwa i stanowczej reakcji na zabójstwo lekarza w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Krakowie dokonane przez napastnika, który wtargnął do miejsca pracy Pana Doktora. W obliczu takich sytuacji, nasilających się w ostatnich miesiącach, żądamy podjęcia działań zmierzających do zapewnienia bezpieczeństwa chorym i opiekującym się nimi lekarzom. Osobom wykonującym zawód lekarza przysługuje ochrona należna funkcjonariuszom publicznym. (...) Należy wskazać, że każdy atak wycelowany w lekarzy jest zarazem atakiem na pacjentów, pozbawianych możliwości leczenia i spokojnego przebiegu hospitalizacji bez zakłóceń przyczyniających się do dalszego rozstroju zdrowia”.
Podobne apele i komentarze są powszechne, co jest zrozumiałe. Sprawa przecież dotyczy środowiska, od którego w dużej mierze zależy nasz indywidualny i zbiorowy dobrostan.
Czytaj też: „Ataki na pracowników ochrony zdrowia to codzienność”. Agresywni pacjenci do rejestru?
Pacjent niezadowolony
Tak, lekarze powinni być pod specjalną ochroną prawną i faktyczną (np. w postaci specjalnych urządzeń wykrywających narzędzia zagrażające zdrowiu i życiu), skoro ich bezpieczeństwo jest zagrożone.