Cud się nie wydarzył. Nie pomogły akcje mobilizacyjne, Marsz Patriotów, długa i wyczerpująca kampania, aktywność wyborców za granicą, zaangażowanie wielu środowisk i wsparcie autorytetów. Rafał Trzaskowski był prezydentem tylko przez dwie godziny, po pierwszym sondażu exit poll, który dawał mu nieznaczne zwycięstwo. Ale o 23.00, po weryfikacji i skorygowaniu danych ankietowych z rzeczywistymi wynikami, już wygrywał Karol Nawrocki i tę przewagę jeszcze potem powiększał. Według oficjalnych danych PKW Nawrocki zdobył ostatecznie 50,9 proc. głosów, czyli 10,6 mln, Trzaskowski 49,1, czyli 10,2 mln, nieco więcej, niż uzyskał przed pięcioma laty w konfrontacji z Andrzejem Dudą, ale to znowu nie wystarczyło do zwycięstwa.
Diagnozy i decyzje Kaczyńskiego
Stało się: do prezydenckiego pałacu, przynajmniej na pięć lat, wprowadzi się Karol Nawrocki, „decyzja prezesa”. Człowiek z wciąż nieznaną do końca przeszłością, mający dobrych znajomych w świecie przestępczym, wytatuowany uczestnik kibolskich ustawek, właściciel zdobytego w podejrzanych okolicznościach mieszkania, ktoś, komu media zarzuciły praktyki sutenerskie. Jak się okazało, nie przeszkodziło to większości Polaków powierzyć mu najwyższy urząd w państwie. Pokonał prezydenta Warszawy, byłego ministra, europosła, polityka z prześwietlonym życiorysem i sprawdzonymi kompetencjami. Ale to, co wcześniej uchodziło za atut, stało się obciążeniem: wykształcenie, pochodzenie, doświadczenie, kontakty. To jeszcze jeden element wywracanego ostatnio na nice świata wartości.
Nawrocki zostanie zwierzchnikiem sił zbrojnych, z automatu kawalerem Orderu Orła Białego, będzie wręczał innym zaszczytne odznaczenia, ułaskawiał skazanych, mianował sędziów, generałów, profesorów i ambasadorów, odbierał przysięgi od premiera i ministrów, jeździł na szczyty NATO i spotykał się z głowami państw.