Kraj

Czy sojusz PiS z Konfederacją jest realny? Mentzen ustał, teraz może dyktować warunki

Sławomir Mentzen, 20 maja 2025 r. Sławomir Mentzen, 20 maja 2025 r. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Zwycięstwo Karola Nawrockiego radykalnie zmieniło sytuację skrajnej prawicy. W nerwówce ostatnich dni pada dużo deklaracji o wsparciu PiS w dążeniu do obalenia rządu Tuska – ale nie ma zgody na to, co dalej.

Ostatecznie zarówno politycy, jak i elektorat Konfederacji poparli projekt wyborczy Nawrockiego. Nawet jeśli Sławomir Mentzen próbował jeszcze symetryzować, odmawiając opowiedzenia się po stronie któregokolwiek kandydata, to finalnie i on nie zachował dystansu. Jeszcze w środę przed drugą turą mówił, że Karol Nawrocki jest dla niego mało wiarygodny w sprawach z przeszłości, ale zaraz dodał, że nie widzi powodu, żeby głosować na Rafała Trzaskowskiego. Mądrość etapu pozwalała patrzeć na niego jak na polityka grającego na siebie, który naprawdę nie chce być sklejany z żadnym kandydatem – zwłaszcza że obaj reprezentowali umierający duopol.

Poprą wotum zaufania?

Dziś widać, że to był komunikat wysłany na rynek wewnętrzny. Nawet nie do wyborców, a do partyjnych kolegów, coraz częściej zachowujących się jak rywale. Adam Bielan strofował Mentzena za piwo z Trzaskowskim i Radosławem Sikorskim, więc ten się odwinął. Przemysław Wipler i Krzysztof Bosak próbowali budować most ze sztabem PiS, Mentzen ten most co rusz wysadzał. A teraz nie ulega wątpliwości, że nie o PiS w tej awanturze chodziło, tylko właśnie o prących do koalicji z partią Kaczyńskiego pozostałych liderów Konfederacji. Mentzen ustał, więc teraz może dyktować warunki.

Stawka jest olbrzymia, bo po porażce Trzaskowskiego widmo upadku rządu Tuska wydało się realne. Wiadomo, że nic by konfederatów nie ucieszyło bardziej niż przyłożenie do tego ręki – wszak uważają tę władzę za skrajnie lewicową, rozdawniczą, prounijną.

Reklama