Czyściciel
Czyściciel. Misja ministra Żurka rozpoczęta. Ale wielu prokuratorów „liniowych” czuje zawód
„Nie będę doginał prokuratorów, natomiast chciałbym, żeby oni sami poczuli, że nie mogą się bać stawiać zarzutów” – deklaruje nowy prokurator generalny Waldemar Żurek. A jednocześnie „dogina” prokuratora, który nie chciał postawić zarzutów Robertowi Bąkiewiczowi. „Miało być pięknie, a wyszedł PiS bis” – taką opinię słychać wśród prokuratorów. I to nie z okazji „dogięcia” prokuratora od Bąkiewicza. To podsumowanie półtorarocznych rządów w prokuraturze nowej władzy. Niesprawiedliwe, ale oddaje zawiedzione nadzieje wielu prokuratorów. Oni chcieliby przede wszystkim gwarancji niezależności i czytelnych zasad awansów. Władza polityczna – za głosem swojego elektoratu – chce zaś karnego rozliczenia ekipy rządzącej za PiS. Jedno z drugim niekoniecznie się rymuje. Szczególnie tam, gdzie przewiny wymykają się kwalifikacji prawnej.
Waldemar Żurek dostał od premiera zadanie przyspieszenia rozliczeń. A więc politycznie jego najważniejsza funkcja to stanowisko prokuratora generalnego. Na razie jako sędzia cywilista niewiele miał z nią wspólnego, więc jest to skok w nieznane.
Pierwszą decyzją kadrową PG Żurka było powołanie znanej z niezależności, ale też kontrowersyjnej w środowisku, prokuratorki Ewy Wrzosek na swoją doradczynię. Oficjalnie jest radczynią prawną ministra sprawiedliwości, delegowaną w tym celu do ministerstwa do „współpracy w imieniu ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego z Prokuraturą Krajową”. Prokurator Żurek powtórzył więc nieudany eksperyment swojego poprzednika Adama Bodnara, który skończył się odwołaniem prokuratorki z delegacji do ministerstwa. – Ja lubię wyzwania i lubię pracować z ludźmi, którzy są niesztampowi – tłumaczy POLITYCE.