Uzgodniony wstępnie między Białym Domem Trumpa i Kremlem Putina „pokojowy” plan dla Ukrainy już odrzuca większość społeczeństwa ukraińskiego. Zełenski nie może tego ignorować. Nie może tego ignorować europejska „koalicja chętnych”.
Plan powinien trafić tam, gdzie jego miejsce: na śmietnik historii. Razem z wcześniejszymi poronionymi planami szykowanymi przez trumpistów wespół z raszystami. Nie po to ginęli ukraińscy żołnierze, ochotnicy i cywile, by ostatni głos w sprawie wojny i pokoju w Ukrainie miał mieć agresor Putin.
Wiem, że to się łatwo pisze w ciepłym i jasno oświetlonym mieszkaniu, dość daleko od granicy z Ukrainą, gdzie nawet w Kijowie coraz dłuższe są przerwy w dostawach ciepła, prądu i wody. Tam przecieki o planie Trumpa-Putina zbiegły się z największą aferą korupcyjną za prezydentury Zełenskiego i z udziałem jego zaufanych współpracowników. Dwa szoki w napadniętym kraju to potężna dawka pesymizmu.
Szok korupcyjny nie może jednak przykryć tego, co najważniejsze. Walczącej z agresją Ukrainy Zachód nie może porzucić pod tym pretekstem. Tę sprawę muszą załatwić sami Ukraińcy. Aby to było możliwe, Ukraina musi pozostać państwem niepodległym dyktatowi Waszyngtonu ani Moskwy. Aby mogła kontynuować swoje reformy, w tym zwalczanie korupcji na wszystkich szczeblach – musi funkcjonować niezawisły wymiar sprawiedliwości. Wasalizacja lub likwidacja suwerennego państwa ukraińskiego nie rozwiąże jej problemów. Kropka.
Wyraźnie skonfundowany prezydent Ukrainy nie dał na razie jasnej odpowiedzi na plan Trumpa-Putina. Można to odebrać dwojako: jako zapowiedź, że się zgodzi, albo wprost przeciwnie – że odrzuci. Czasu ma niewiele, ale nie dlatego, że Trump naciska, aby mógł na Święto Dziękczynienia pochwalić się przed narodem sukcesem na miarę pokojowego Nobla, lecz dlatego, że na zajęcie jasnego stanowiska czeka ukraińskie społeczeństwo i „koalicja chętnych”.
Rolą lidera jest podejmować i ogłaszać możliwie szybko decyzje o znaczeniu narodowym. Trzeba oddać w tym miejscu zasługę Nawrockiemu, który skrytykował plan Trumpa-Putina. Choć oczywiście mniej to go kosztuje niż dramatyczny wybór, jaki stanął przed Zełenskim.
Gdyby się zgodził, naród nie wybaczyłby mu faktycznej kapitulacji. Przeszedłby z kroniki chwały do kroniki hańby. Nie po to ginęli tysiącami obrońcy Ukrainy. Przywróceniem ciepła i prądu nie można płacić za ich śmierć i cierpienie ich bliskich. Zresztą i tak nie ma gwarancji, że Rosja dotrzyma nawet tak niekorzystnych dla Ukrainy punktów ewentualnego porozumienia.
Czego bym oczekiwał w tej strasznej rzeczywistości? Nie wiem. Wiem, że Ukraińcy oczekują pokoju, ale i sprawiedliwości. Plan Trumpa-Putina nie da im ani pokoju, ani sprawiedliwości. W dłuższej perspektywie Rosja będzie dążyła do tych samych celów, dla których napadła na Ukrainę. Potrzebuje zawieszenia broni, by kontynuować agresję. Współczuję Zełenskiemu. Kiedyś komik, teraz postać szekspirowska. Zadanie ponad siły jednostki, a los narodu w jego rękach.