W pokazywanym premierowo na jubileuszowym festiwalu w Wenecji „Wałęsie. Człowieku z nadziei” jest scena, w której uczestnicy wydarzeń Sierpnia ’80, rozczarowani brakiem informacji o ich strajku w cenzurowanej polskiej prasie, wpadają na pomysł, by sprowadzić do Stoczni Gdańskiej dziennikarzy zagranicznych. Zrządzeniem losu, dokładnie w tym samym czasie w Sopocie odbywa się międzynarodowy festiwal piosenki, wtedy noszący nazwę Międzynarodowego Festiwalu Interwizji. Poinformowani przez stoczniowców reporterzy natychmiast zjawiają się pod słynną stoczniową bramą i tym samym – dzięki wydarzeniu kulturalnemu – informacja o politycznych wstrząsach w Polsce roznosi się na cały świat, wpływając na bieg wydarzeń w naszym kraju.
Na tegorocznym festiwalu w Wenecji historia w pewnym sensie zatoczyła koło. Dziennikarze z całego świata przyjechali na Lido oglądać nowe filmy Alfonso Cuarona, Terry’ego Gilliama, Stephena Frearsa, Tsai Ming Lianga, a autorzy polskiego filmu liczyli, że ściągnięta na Lido międzynarodowa prasa zrobi też promocję obrazowi Andrzeja Wajdy. Jeszcze przed premierą „Wałęsy” wydawane w czasie festiwalu branżowe pisma informowały o pokazie filmu, przypominając biografię noblisty i lidera Solidarności. Na okładce jednego z nich oglądaliśmy Roberta Więckiewicza w charakteryzacji z filmu, w ręku trzymającego podobiznę Wałęsy. Galowy pokaz w największym z festiwalowych obiektów Sala Grande zakończył się owacją na stojąco (choć sala była zapełniona tylko do połowy), Andrzej Wajda odebrał nagrodę Persol, przyznawaną przez festiwal wspólnie z jednym ze sponsorów, a obecny na pokazie Lech Wałęsa, wchodząc po czerwonym dywanie do festiwalowego pałacu, został przywitany gorącymi brawami.
W ciągu trzech dni po pokazie „Wałęsy” w żadnym z branżowych tytułów poświęconych kinu – ani w „Hollywood Reporter”, ani „Variety”, ani w dziale filmowym „Guardiana” czy na stronie Indiewire – nie pojawiły się jednak żadne recenzje polskiego filmu.