Autor „Wolności” opublikował w „Guardianie” tekst, po którym w Internecie zawrzało. Określenia „stary nudziarz” i „pierdziel” należały do najłagodniejszych. „Co złego stało się z naszym światem?” – tak zatytułowany jest jego apokaliptyczny esej, w którym przypomina postać wiedeńskiego satyryka Karla Krausa, zagorzałego krytyka współczesności. Kraus na początku XX w. przewidział, że za rozwojem techniki i mediów nie pójdzie żaden postęp moralny ani duchowy. I rzeczywiście, jak pisze Franzen, dzisiaj ludzie są całkowicie skupieni na teraźniejszości, całą dobę tweetują i przesiadują na Facebooku, a tymczasem świat zmierza ku przepaści. A najgorsze jest to, że w Internecie każdy kreuje się na indywidualność, na Facebooku jest już więc ponad miliard nieprzeciętnych osobowości. Wszystko jest dostępne dla wszystkich, każdy może pisać literaturę. Pisarze, którzy powinni wiedzieć, czym to pachnie, w najlepsze tweetują – jak Salman Rushdie. Autor „Szatańskich wersetów” odpowiedział na to Franzenowi na Twitterze: „Baw się dobrze w swojej wieży z kości słoniowej”.
Według Franzena za wolnym dostępem do kultury stoją wielkie koncerny. Największą jego wściekłość budzą poczynania Amazona. Jego właściciela Jeffa Bezosa pisarz nazwał jednym z Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Amazon chciałby wydawać wszystkie książki, jakie powstają, i chciałby, żeby autorzy sami się promowali, a czytelnicy słuchali recenzji zamieszczanych w Amazonie. Tymczasem to tylko pozór egalitaryzmu, bo ponad 1/3 recenzji nie piszą czytelnicy, ale wynajęci ludzie albo nawet autorzy książek.