Spektakl Zadary będzie dość nietypowy, nawet jak na twórcę 14-godzinnej inscenizacji „Dziadów” Mickiewicza. W „Wypędzeniu Żydów z Polski w roku 1968” reżyser zamierza spojrzeć na wydarzenia sprzed półwiecza – gdy w wyniku antysemickiej nagonki musiało wyjechać z Polski kilkanaście tysięcy jej obywateli – z perspektywy nie emocjonalnej czy etycznej, tylko prawnej i naukowej. Do współpracy zaprosił historyków, prawników i researcherów. – Cel jest taki, żeby przedstawić prokuraturze powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – tłumaczy Zadara. – Bo jeżeli spojrzeć na to, ile dokonali po wyjeździe emigranci, na liczbę patentów, które posiadają, firm, które założyli, doktoratów, które obronili, to widać, jak wielka jest to strata dla Polski, dla naszego społeczeństwa i, mówiąc językiem konstytucji, narodu – argumentuje reżyser. – Jeśli taka zbrodnia, bo wypędzenie to zbrodnia przeciw ludzkości, została dokonana, ktoś musiał przecież jej dokonać i powinien za to odpowiedzieć.
Do premiery jeszcze ponad dwa miesiące, poszukiwania odpowiedzi na pytanie: kto?, trwają. I nie są łatwe. – Na przykład Gomułka był wtedy tylko szefem rządzącej partii, nie pełnił oficjalnie funkcji rządowej. Więc w sensie prawnym nie odpowiadał za nic – zwraca uwagę Zadara. W przedstawieniu chce się przyjrzeć okolicznościom, jakie umożliwiły partii wykluczenie z grona obywateli określonej przez siebie grupy ludzi. – Chodzi o to, żeby prześwietlić historię, te okoliczności, warunki i działania, żebyśmy się mogli, jeśli to możliwe, przed podobną sytuacją, powtórką z historii, uchronić.
Premiera spektaklu Zadary odbędzie się w Teatrze Powszechnym w marcu.