Przypadek „Korony królów”, pierwszej w historii TVP telenoweli historycznej, potwierdza prawdziwość powiedzenia, że nieważne, czy piszą dobrze czy źle, byle nazwiska nie pomylili. W internecie trwają akcje typu „Cała Polska zbiera firanki i koce na kostiumy dla »Korony królów«”, królują recenzje w typie tweetowej wypowiedzi wiceministra kultury Pawła Lewandowskiego: „Zgniłem, jak to zobaczyłem”, będące komentarzem do poziomu realizacyjnego polskiej odpowiedzi na tureckie „Wspaniałe stulecie”. A jednocześnie w pierwszym tygodniu emisji każdy z odcinków średnio oglądało (badania Nielsen Audience Measurement) 3 mln widzów, a dodatkowe 1,9 mln obejrzało je w serwisie VOD TVP i trudno orzec, ilu z nich oglądało „naprawdę”, a ilu „dla beki”.
Od telenoweli nie należy oczywiście oczekiwać pełnej zgodności z prawdą historyczną, ale choćby z powodu jej masowego zasięgu warto się przyjrzeć, jak pokazuje polską historię. I przy okazji świętowania stulecia polskiej niepodległości zrekapitulować wiedzę o kolejnych „początkach” państwa polskiego.
– XIX i XX w. zmieniły diametralnie pojmowanie narodu, w miejsce społeczeństw feudalnych weszły nowoczesne narody, których fundamentem była nowa tożsamość. To powoduje, że trudno się przenieść mentalnie w czasy średniowiecza czy nowożytności – zauważa dr Andrzej Marzec, specjalista od późnośredniowiecznej Polski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Uniwersalne pozostają za to natura ludzka i tym samym motywacje: ambicja, zazdrość, miłość własna, chęć zniszczenia przeciwnika. Jak się czyta Kronikę Jana z Czarnkowa, widać to bardzo wyraźnie, tylko okoliczności i mechanizmy polityczne były inne, i rozumienie pewnych procesów było odmienne.