Tytuł „Mein Kampf” i nazwisko autora Adolfa Hitlera – elektryzują. A Teatr Powszechny powszechnie kojarzy się z głośną, wywołującą kontrowersje „Klątwą”. Inaczej niż przedstawienie Olivera Frljicia wczorajsza premiera odbyła się bez akompaniamentu okrzyków i modlitw. Za to o spektaklu jeszcze przed pierwszym pokazem pisały media w kraju i za granicą.
Jedne publikowały wywiady z 27-letnim reżyserem Jakubem Skrzywankiem i dramaturgiem, profesorem UJ Grzegorzem Niziołkiem, w których obaj wyjaśniali założenia i cele pracy swojej i zespołu. Inne a priori formułowały opinie, że spektakl ma być oskarżeniem Polaków o antysemityzm i faszyzm. „Gorsi od Hitlera” – tak zatytułował swój artykuł w „Rzeczpospolitej” Mariusz Cieślik.
Czytaj także: Hitler i Stalin powracają... w literaturze
„Mein Kampf” w świetle prawa i w kulturze
„Mein Kampf” od 2016 r. znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że książkę Hitlera można drukować (podobno wkrótce ma się ukazać pełna polska edycja z krytycznym komentarzem) i wystawiać, pod warunkiem że celem nie jest propagowanie faszyzmu, tylko nauka, sztuka, edukacja czy kolekcjonerstwo (!