Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Madonna w tęczy oburza? Nie takie rzeczy widział świat sztuki

Matka Boska z domalowanymi wąsami, Adam Rzepecki Matka Boska z domalowanymi wąsami, Adam Rzepecki
Już nie raz byliśmy świadkami nerwowych reakcji na krytyczne dzieła sztuki wkraczające na teren zastrzeżony dla Kościoła katolickiego. Co przypadek Elżbiety Podleśnej wyróżnia od innych?

Elżbieta Podleśna mocno podpadła władzy, rozwieszając w Płocku wizerunek Matki Boskiej z tęczową aureolą. Żarliwe działania policji odbiły się echem w całej Europie, a nam przypomniały, że już nie raz w ostatnich dekadach byliśmy świadkami nerwowych reakcji na krytyczne dzieła sztuki wkraczające na teren zastrzeżony dla Kościoła katolickiego.

Prekursorski zapis cenzorski

Ale w tej opowieści o współczesnej polskiej cenzurze warto na chwilę cofnąć się do historii i to dość odległej. Wydaje się, że punktem zwrotnym był Sobór Trydencki, na którym, pod koniec jego obrad w 1563 r., przyjęto ustalenia dotyczące sztuki i zażądano od malarzy, by „nie mącili niestosownymi przedstawieniami spokoju ducha tych, do których się zwracają, lecz by pocieszali w ziemskich troskach”.

I można to potraktować jako prekursorski religijny zapis cenzorski, a na jego spektakularny pierwszy efekt wystarczyło poczekać 10 lat, kiedy to 18 lipca 1573 r. przed weneckim trybunałem inkwizycyjnym stanął malarz Paolo Veronese, by bronić swego monumentalnego dzieła (5x13 m) „Ostatnia Wieczerza”, przeznaczonego do refektarza klasztoru Santi Giovanni e Paolo. Trybunał nakazał mu przemalować obraz, ale twórca poradził sobie sprytnie i zamiast przemalować... zmienił tytuł na „Uczta w domu Leviego”.

„Uczta w domu Leviego”, Paolo Veronese„Uczta w domu Leviego”, Paolo Veronese

Kolejny incydent miał miejsce 25 lat później. Na zlecenie przełożonych kościoła karmelitów bosych Santa Maria della Scala w Rzymie Caravaggio namalował „Zaśnięcie Marii”.

Reklama