Już niebawem, 14 czerwca, ukaże się 14. album studyjny Madonny – „Madame X”. Jak zawsze w podobnych sytuacjach emocje dawkowane są stopniowo. W kwietniu upubliczniono pierwszy singiel („Medellin”), w maju trzy pozostałe („I Rise”, „Crave” i „Future”), a 7 czerwca wyjdzie czwarty – „Dark Ballet”. Do tego doszły dwa występy na żywo – 1 maja na gali Billboard Music Awards i 18 maja w finale konkursu Eurowizji.
Madonna ma dystans
Pierwsze opinie są często krytyczne. Dziennikarze muzyczni mają pretensje o słaby tekst „Medellin”, nie zawsze uzasadnione wykorzystywanie auto-tune’a czy przeerotyzowany teledysk do „Crave” („w tym wieku tarzać się w skąpym odzieniu po podłodze?”). Najbardziej dostało się artystce za eurowizyjny występ w Tel Awiwie. Od razu po nim ruszyła w mediach społecznościowych lawina oburzenia, ponieważ zdaniem oburzonych Madonna fałszowała przy wykonywaniu wielkiego hitu z 1989 r. „Like a Prayer”.
Ja sam myślałem raczej, że wybór tonacji na granicy fałszu jest celowy, niczym cudzysłów, który ma podkreślić dystans do przekazu. Podobną funkcję miałby otwierający tę wersję piosenki niby-gregoriański chorał. Tak czy inaczej dostało się królowej popu, w czym nie pomogło nawet całkowicie czyste zaśpiewanie (w duecie z Quavo) bardzo dobrej piosenki „Future”.
Czytaj także: Rozbieranie Madonny