Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

„Przeklęta” od Netflixa. Inaczej o Królu Arturze

Kadr z serialu „Przeklęta” Kadr z serialu „Przeklęta” mat. pr.
Tom Wheeler i Frank Miller w powieści „Przeklęta” i serialu na jej podstawie wracają do legendy o Królu Arturze. Wywracają do góry nogami niemal wszystko, z czym ją kojarzymy. Rozmowa z odtwórcą roli Artura Devonem Terrellem.

MARCIN ZWIERZCHOWSKI: – Jaki jest Artur z „Przeklętej”?
DEVON TERRELL: – Ten serial to coś zupełnie innego niż znane mi wersje legendy o Królu Arturze. Dorastałem, oglądając „Merlina”, czytając te historie. A mój Artur to ktoś nowy. Nie bez znaczenia jest i to, że zarówno reżyserka Zetna Fuentes, jak i showrunner Tom Wheeler namawiali mnie, żebym oparł się na własnym doświadczeniu. Artur, jak ja, łączy w swoim pochodzeniu różne rasy. Tom podkreślał, że chce opowiadać przede wszystkim o rozdartym młodym mężczyźnie, który próbuje odnaleźć tożsamość. Już przy pierwszym czytaniu scenariusza widziałem w Arturze wiele z siebie. Pozostaje oczywiście aspekt wojny, która dla bohaterów serialu jest codziennością – mnie inspirowała groza zmian klimatycznych.

Zwłaszcza w przypadku Artura mamy do czynienia z pod wieloma względami nową wersją legendy. Uther i Merlin też mają w „Przeklętej” inne role niż w podaniach, które pamiętam z dzieciństwa.

W serialu pojawiają się nawiązania do takich współczesnych tematów jak kryzys migracyjny czy ISIS.
Zdecydowanie odbija się w nim klimat panujący na świecie. Jest choćby problematyka podziałów rasowych. W serialu mamy Fae [magiczne ludy – red.] i ludzi. Sporo różni te grupy, ale i jest potrzeba, żeby ktoś je połączył. W „Przeklętej” toczy się też walka o władzę, widzimy, jak zmienia tych, którzy ją zyskują.

Czytaj też: Król Artur, ikona popkultury

Tom Wheeler mówi, że „Przeklęta” to prequel do właściwej legendy Króla Artura – ścieżka, która dopiero doprowadzi do znanej nam historii.

Reklama