Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Kiedyś wielcy, dziś chałturzą w kinie akcji. Jak to się stało?

Russel Crowe. Kadr z filmu „Nieobliczalni” Russel Crowe. Kadr z filmu „Nieobliczalni” mat. pr.
Pokolenie aktorów koło sześćdziesiątki, które zbudowało kariery na „męskim” emploi i nie załapało się na streamingowy ekspres, może mieć problem z powrotem z akcyjnego czyśćca.

Przywykliśmy już, że droga do sławy jest usłana cierniami. Radykalne zmiany na rynku kinowym i telewizyjnym, do których doszło przez ostatnie lata – głównie za sprawą platform streamingowych – całkowicie ją przekształciły. Niektóre jej odnogi prowadzą teraz do istnego aktorskiego czyśćca.

Dzisiaj między małym a dużym ekranem nie biegnie wyznaczona niegdyś grubą krechą granica. Nowicjusz może zrobić karierę z dnia na dzień dzięki przebojowi serialowemu i po pierwszym sezonie wyemigrować do Hollywood. Oczywiście kręcąc kolejne odcinki. Z drugiej strony gwiazdy o znanych nazwiskach przetykają głośne produkcje za grube miliony projektami realizowanymi na zlecenie prywatnego nadawcy. Kariera aktorska nie jest dzisiaj drogą jednokierunkową, a raczej autostradą. Przejście z serialu do kina to już niekoniecznie zawodowy awans; między jednym a drugim postawiono znak równości. Występu kogoś znanego w produkcyjniaku realizowanym na zlecenie Netflixa czy Amazonu nie rozpatruje się jako klęski czy nieodwracalnej degradacji. Chyba coraz rzadziej też mówi się o tym, że trzeba koniecznie spłacić frycowe, tułając się po poślednich filmach, nim zasmakuje się chwały.

Czytaj też: Hollywood w obiektywie Hollywood

Aktorzy, którzy spadli z piedestału

Otworem stoją rozmaite możliwości, a żadna nie przynosi ujmy. Ale wszystko to nie zaprzecza jednemu: istnieje jeszcze swoisty aktorski czyściec, gdzie trafiają ci, którzy spadli z piedestału.

Reklama