Powieść Franka Herberta – o pustynnej planecie Arrakis i rodzie Atrydów, który ma przejąć nad nią kontrolę – jest jednym z najważniejszych i najbardziej znanych dzieł SF. Nic dziwnego, że już w latach 70. pojawił się pomysł ekranizacji. Od tego czasu losy adaptacji „Diuny” mogłyby same posłużyć za scenariusz filmowy. Alejandro Jodorowsky nigdy nie zrealizował swojej imponującej wizji, David Lynch stworzył film, który do dziś budzi kontrowersje wśród fanów pierwowzoru, a teraz przyszła pora na Denisa Villeneuve′a, który może w końcu da fanom to, na co czekali.
Czytaj też: Powrót do kina. Przegląd najciekawszych premier
Ekranizacja w gwiazdorskiej obsadzie
Odkąd prace nad nową adaptacją ruszyły, wielbiciele gatunku uważnie patrzą na poczynania Villeneuve′a. Zwłaszcza casting budził olbrzymie emocje – postaci Herberta są tak dobrze znane i kochane, że wiele osób ma w głowie swój obraz tego, jak powinny wyglądać. Kiedy ujawniano kolejne nazwiska osób związanych z produkcją, stało się jasne, że nie ma tu miejsca na nieznane twarze. Od Timothée Chalameta w roli Paula Atrydy po Jansona Momoę jako Duncana Idaho – niemal każdą książkową postać odegra uznany i popularny aktor czy aktorka.
Przy takiej obsadzie nawet sceptyczni komentatorzy zaczęli się tej produkcji uważniej przyglądać. Zwłaszcza że pierwszy raz w historii są możliwości, by wiernie przenieść wizję Herberta na ekran. Żadna z poprzednich prób nie mogła korzystać ze współczesnych efektów specjalnych, dzięki którym wykreowanie chociażby ogromnych, żyjących w piaskach czerwi to żadne wyzwanie.