Właśnie ukazała się płyta z nagraniami piosenek Dezertera z 1986 r. Pochodzą z sesji, na której zespół przygotowywał swój materiał na składankę Tonpressu „Jak punk, to punk”. Udało się namówić realizatora Włodka Kowalczyka na zarejestrowanie dodatkowych ośmiu utworów, bardziej na pamiątkę, bo ich teksty z pewnością nie przeszłyby przez cenzurę, gdyby miały znaleźć się na płycie.
Krzysztof Grabowski, autor tych tekstów i perkusista zespołu, i tak był wdzięczny Kowalczykowi, bo ten sporo ryzykował, gdyby ktoś „z góry” sprawdził, co też najpopularniejsza już wtedy kapela punkrockowa w Polsce nagrywa w państwowej bądź co bądź firmie. A była to np. piosenka „Pałac”, której bohater zamierza w samobójczym zamachu wysadzić w powietrze Pałac Kultury („Środek Europy przygnieciony pięścią komunizmu”). Albo „Kolaboracja” i „Tchórze”, utwory piętnujące konformizm i wysługiwanie się władzy. Albo „Śmierdząca rzeczywistość” o tym, że: „Śmierdzą pieniądze, które zarabiamy / Jesteśmy zamieszani w śmierdzące sprawy / Zbyt wiele brudu po sobie zostawiamy / Zbyt wielu śmierdzieli ludźmi nazywamy”.
Dezerter. Wzorzec polskiego punk rocka
Grabowski w swojej opublikowanej 12 lat temu książce „Dezerter. Poroniona generacja” o tej sesji w studiu na warszawskim Wawrzyszewie pisze, że z powodu deficytu taśm magnetofonowych „cała sesja po szybkim miksie musiała być zgrana na taśmę radiową i w takiej postaci przejęta przez nas.