Klata na czele Teatru Narodowego. Bujna osobowość, mocne poglądy, kwiecisty styl
„Jesteśmy częścią kultury śródziemnomorskiej i transatlantyckiej, i przypominanie o tym Zachodowi i manifestowanie tego Wschodowi jest polską racją stanu. Teatr Narodowy ma zaś obowiązek być częścią polskiej racji stanu. Z kolei przypominanie o tym nam, w Polsce, jest naszą jedyną szansą na przetrwanie, co wielokrotnie udowodniła nasza własna historia. To, co było, może przyjść” – napisał Klata w aplikacji konkursowej.
Został wyłoniony w ramach ogłoszonego przez ministrę kultury Hannę Wróblewską dwustopniowego konkursu zamkniętego. Wraz z nim zaproszono do niego Michała Kotańskiego – reżysera, a przede wszystkim dyrektora Teatru im. Żeromskiego w Kielcach i dyrektora odrodzonego po pisowskiej zapaści Teatru Telewizji, Pawła Płoskiego – wykładowcę Akademii Teatralnej w Warszawie i dyrektora stołecznego Muzeum Karykatury, oraz Joannę Nawrocką – wieloletnią dyrektorkę Teatru Ochoty w Warszawie. Komisja rekomendowała dwóch kandydatów: Klata otrzymał trzy głosy, Kotański dwa, po rozmowie z oboma ministra kultury postawiła na Jana Klatę.
Czytaj też: Jana Klaty zmagania z polską tożsamością
Po pierwsze: nie szkodzić
Klata przedstawił program wizyjny, z odwołaniami do Stanisława Wyspiańskiego, który był patronem Teatru Narodowego za czasów dyrekcji Jerzego Grzegorzewskiego. „Podstawą tekst, utwory, które odpowiadają na wezwanie Wyspiańskiego: »Co jest w Polsce – do myślenia«” – pisze w aplikacji konkursowej.