„To nagroda dla kina niezależnego” – mówił podekscytowany Sean Baker, który wbiegał na scenę najczęściej. Otrzymał statuetki za najlepszy film („Anora”), reżyserię, scenariusz i montaż. W jednym z wystąpień apelował o większe wsparcie dla kina, które nie podniosło się jeszcze po pandemii. W innym dziękował pracownicom seksualnym za ich odwagę i świadectwa; temat prostytucji Sean Baker podejmuje zresztą w swojej twórczości kolejny raz, próbując ją odkłamać i oddemonizować. Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej odebrała 25-letnia Mikey Madison, która w „Anorze” wciela się w rolę nowojorskiej striptizerki.
Adrien Brody, z nagrodą dla najlepszego aktora pierwszoplanowego (drugi raz w karierze), apelował ze sceny o lepszy świat bez rasizmu i antysemityzmu. „Brutalista” otrzymał jeszcze dwie statuetki: za zdjęcia i muzykę. Twórcy mogą być niepocieszeni.
Przypomnijmy: po dziesięć nominacji otrzymały „Brutalista” (wyszły z tego trzy Oscary) i „Wicked” (dwa), po osiem – „Konklawe” (jedna nagroda) i „Kompletnie nieznany” (zero), po sześć – „Anora” (pięć statuetek), „Substancja” (na pocieszenie została jej nagroda za charakteryzację) i druga część „Diuny” (dwie).
Kara dla „Emilii Pérez” (szczegóły awantury niżej) okazała się dotkliwa – nie otrzymała nawet Oscara za najlepszy film międzynarodowy. „Dziewczyna z igłą”, jeśli szukać polskich akcentów (ciut naciąganych, choć zdjęcia Michała Dymka należy docenić), też nie.