Maski Muska
Maski Muska. Popkultura długo robiła z niego herosa. Dziś się od niego odwraca
Niezbyt dobrze zestarzał się esej Douglasa Couplanda „Najmądrzejszy człowiek w pomieszczeniu. W obronie Elona Muska”, opublikowany w 2021 r. w „Guardianie”. Autor kultowego „Pokolenia X” stara się w nim odbić argumenty krytyków Muska, wciąż wierząc w image geniusza, który zelektryfikował transport i chce zabrać ludzkość na Marsa. Gigantyczne plany usprawiedliwiają tu gigantyczne ego. Dziś ten wizerunek ekscentrycznego geniusza został poważnie nadszarpnięty przez szereg dziwnych posunięć Muska, zarówno biznesowych, jak i politycznych (zwrot ku prawicowemu ekstremum). Jego pajacowanie w internecie przekroczyło granicę śmieszności i zrobiło się raczej straszne, podobnie jak próba demontażu amerykańskich instytucji, przebrana za szukanie cięć budżetowych, wdrażana przez niesławny DOGE (Departament Efektywności Rządowej). Historia tej przykrej transformacji z cybernetycznego mesjasza w klauna technofaszyzmu została zapisana w kulturze popularnej i opowiada o czymś więcej niż tylko o karierze Elona Muska.
W kostiumie superherosa
„Geniusz, miliarder, playboy, filantrop” – odpowiada w filmie „Avengers” (2012 r.) Tony Stark, zapytany przez Kapitana Amerykę, kim jest bez swojego kostiumu Iron Mana. Druga dekada XXI w. została zdominowana przez superherosów Marvela, niezbyt popularne postaci z komiksów, którzy odnieśli niezwykły sukces na srebrnym ekranie. Wszystko zaczęło się właśnie od Starka (Robert Downey jr.), odzianego w cybernetyczną latającą zbroję. Jego pierwowzór powstał w czasach zimnej wojny, z inspiracji postacią przemysłowca Howarda Hughesa. Współczesna wersja czerpała z postaci dzisiejszych bogatych geniuszy. Tony Stark i Elon Musk spotkali się na ekranie w filmie „Iron Man 2” z 2010 r.