Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Czuję się jak student

Wybitny amerykański saksofonista, klarnecista i improwizator Ken Vandermark na dobre wpisał się w polskie grafiki koncertowe. I bynajmniej nie oznacza to nachalności i rutyny. Fot. Seth Tisue, CC by SA Wybitny amerykański saksofonista, klarnecista i improwizator Ken Vandermark na dobre wpisał się w polskie grafiki koncertowe. I bynajmniej nie oznacza to nachalności i rutyny. Fot. Seth Tisue, CC by SA
Ken Vandermark, jeden z najjaśniejszych punktów na firmamencie współczesnego jazzu, gra w Polsce.

 

Prowadzi kilka odmiennych stylistycznie projektów. Tym razem w duecie z perkusistą Timem Daisy zagra w Koszalinie, Krakowie, Poznaniu, Słupsku i Warszawie.

Ich muzyka jest przede wszystkim improwizowana. Ale nie na zasadzie ornamentu, chwili swobody, czy popisu, jak w kompozycji jazzowej. Tu - zgodnie z duchem freely improvised music, a także idei Johna Cage'a i Mortona Feldmana - kompozycja powstaje w czasie rzeczywistym, przed "oczami" widzów. Wybrali lekką i komunikatywną stylistykę: dbają o piękne melodie, klarowność struktury, ale także o odpowiednio zajmującą komplikację rytmiczną. To wszystko zasila bezkompromisowa energia, przejawiająca się niejednokrotnie w transowej, rockowej motoryce - znaku rozpoznawczym i "koniku" Vandermarka.

Współpracują ze sobą w kilku grupach: The Vandermark 5, Bridge 61, Frame Quartet, Sound In Action Trio, czy Resonance Project. Już ta lista imponuje, ale to wcale nie wszystkie projekty, które prowadzi i w których udziela się Vandermark. Co ważne, łączy on tę wielość i różnorodność kompetentnie i z eksperymentalnym zacięciem. Znaczy indywidualnym rysem, podbija młodzieńczym nerwem. Za to jest ceniony.

A także za intensywną i skuteczną animację chicagowskiej sceny muzycznej. Jednoczy wokół siebie grono zaprzyjaźnionych, pokrewnych estetycznie artystów, z którymi - o ile nie jest akurat w trasie - codziennie ćwiczy i często gra koncerty - w najgorszym razie dwa razy w tygodniu. Ma kilka tzw. working bands. Pracuje w niezmiennym składzie personalnym, ponieważ: "muzyka improwizowana jest formą sztuki tworzoną w czasie - tu nie chodzi o nagranie płyty czy pojedynczy koncert, to jest proces kolektywnego odkrywania idei w czasie, poprzez koncerty dzień po dniu.

Reklama