Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Amerykanie publikują porady na wypadek wojny atomowej

Ilu współczesnych polskich 30- lub 40-latków potrafiłoby rozpoznać rodzaj alarmu po dźwięku syren? Albo wytrzymać przez kilka dni bez elektryczności? Ilu współczesnych polskich 30- lub 40-latków potrafiłoby rozpoznać rodzaj alarmu po dźwięku syren? Albo wytrzymać przez kilka dni bez elektryczności? Contando Estrelas / Flickr CC by 2.0
Media w USA na potęgę publikują instrukcje postępowania w razie ataku bronią jądrową. Przesada czy uzasadniona potrzeba?

Napięcie na linii USA – Korea Płn. rośnie. Donald Trump zapowiedział „furię i ognień”, a Kim Dzong Un groził atakiem na wyspy Guam. I choć wojna na miny jest charakterystycznym elementem szorstkich kontaktów między tymi dwoma, wyposażonymi w broń jądrową państwami, to tym razem wydaje się, że jest nieco inaczej.

Eksperci, specjaliści i media z różnych części globu zapewniają, że nie ma się czego obawiać, ale z drugiej strony… prezentują materiały, w których opisują, jak przygotować się na atak jądrowy. CNN, Metro, „BusinessInsider”, „Newsweek”, a nawet popularnonaukowy „ScienceAlert” w ostatnim czasie opublikowały materiały, w których przestrzegają i przypominają, jak zachować się w razie wybuchu bomby jądrowej na terytorium USA.

Z jednej strony można by powiedzieć, że jest to przesada i napędzanie spirali strachu. Z drugiej trzeba uczciwie przyznać, że większość Europejczyków i Amerykanów przez ostatnie dziesięciolecia żyła w błogim uzależnieniu od udogodnień, które oferuje im cywilizacja, przez co są zupełnie bezbronni wobec zagrożenia.

Przekładając to na polski grunt – ilu współczesnych polskich 30- lub 40-latków potrafiłoby rozpoznać rodzaj alarmu po dźwięku syren? Albo wytrzymać kilka dni bez elektryczności? Może więc przypominanie instrukcji postępowania w razie zagrożenia wybuchem bomby jądrowej nie jest takim złym pomysłem?

Reklama