Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Na toskańskim wybrzeżu za minispódniczkę grozi mandat

Władze miasteczka Massa na wybrzeżu liguryjskim wprowadziły grzywny za „niegodny ubiór” w miejscach publicznych. Władze miasteczka Massa na wybrzeżu liguryjskim wprowadziły grzywny za „niegodny ubiór” w miejscach publicznych. Jens Johnsson / Unsplash
Władze miasteczka Massa na wybrzeżu liguryjskim wprowadziły grzywny za „niegodny ubiór” w miejscach publicznych. Choć nowy instrument ma docelowo walczyć z prostytucją, to obejmie wszystkich mieszkańców i turystów, których wygląd zostanie uznany za lubieżny.

Nowe zasady ubioru weszły w życie w ubiegłym tygodniu. To termin nieprzypadkowy – w czwartek 15 sierpnia Włosi obchodzili Ferragosto, czyli święto zbiegające się z dniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Okolice Ferragosto określają zawsze szczyt sezonu urlopowego na Półwyspie Apenińskim. Setki tysięcy turystów opuszczają duże miasta i udają się do nadmorskich kurortów.

Jednym z nich jest właśnie Massa oraz położone w sąsiedztwie wioski Marina di Massa i Marina di Carrara, popularne zwłaszcza z powodu ulokowanych tam ogromnych nadmorskich kempingów. Według danych komisji turystyki prowincji Massa-Carrara tylko w pierwszych sześciu miesiącach tego roku wspomniany fragment wybrzeża odwiedziło 109 tys. osób, w tym 26 tys. obcokrajowców.

Mandat za „niegodny” ubiór we Włoszech

Władze Massy nie mają oczywiście nic przeciwko turystom. Pod warunkiem że nie będą po ulicach kurortu przechadzać się zbyt skąpo ubrani. Burmistrz miasta, sprawujący swój urząd od nieco ponad roku polityk skrajnie prawicowej Ligi Francesco Persiani, jest zdania, że napływ gości powoduje rozrost seksbiznesu w okolicy. Według niego prostytutki korzystają z faktu, że w mieście pojawia się wiele nowych osób, a klientów łowią zwłaszcza spośród zagranicznych przybyszy.

W dodatku robią to na ulicach. Persiani chciałby ten proceder ukrócić, ale żeby to zrobić, musi odseparować od siebie strony ewentualnej transakcji. Stać na ulicy nie może zabronić nikomu. Wymyślił więc lepszy sposób – mandat za „niegodny ubiór”.

Reklama