Koniec sierpnia i wrzesień to złoty czas dla osób szukających najemców. Studenci w całym kraju chcą gdzieś zamieszkać w nowym roku akademickim, a w sieci pojawiają się liczne oferty. Część z nich budzi jednak zastrzeżenia, jak ta w Gdańsku Wrzeszczu. Za 9 m kw. z antresolą właścicielka zażyczyła sobie 1500 zł. Co prowadzi do pytania: czy są mieszkania zbyt małe, by wystawiać je na wynajem?
Czytaj także: Ceny mieszkań rosną jak na drożdżach. Kiedy będzie taniej?
Grzyb na ścianach, odpadające kafelki
Wynajmowanie mieszkań studentom tradycyjnie ściąga medialną uwagę. Kilka lat temu popularnym tematem były kastingi, które musieli przechodzić potencjalni najemcy, żeby mieć szansę choćby na pokój. Ostatnimi czasy coraz więcej mówi się zaś o warunkach lokalowych. Na licznych stronach i grupach w social mediach studenci dzielą się najbardziej poruszającymi, idiotycznymi czy oburzającymi ogłoszeniami i zdjęciami wnętrz. Przeglądając te relacje, można dojść do wniosku, że każdy, kto ma w Polsce choć pół wolnego pokoju, próbuje znaleźć podnajemcę. Nie zawsze bacząc na to, czy mieszkanie spełnia jakiekolwiek standardy.
Pod ofertą wynajmu 9-metrowego mieszkania w Gdańsku pojawiło się sporo uwag o tym, że nawet jeśli powierzchnia jest niewielka, to trzeba się cieszyć, bo została urządzona ze smakiem, wygląda na czystą i zadbaną. Więcej niż o oburzającej propozycji powie nam to o innych ofertach, z jakimi spotykają się studenci. Mieszkania, w których wystrój nie zmieniał się od późnego Gierka, są na porządku dziennym. Podobnie jak grzyb na ścianach czy odpadające kafelki w łazience.