Ludzie i style

Mikrokawalerka za wielkie pieniądze. Jest się czym oburzać?

Za 9 m kw. z antresolą właścicielka mieszkania w Gdańsku zażyczyła sobie 1500 zł. Co prowadzi do pytania: czy są mieszkania zbyt małe, by wystawiać je na wynajem? Za 9 m kw. z antresolą właścicielka mieszkania w Gdańsku zażyczyła sobie 1500 zł. Co prowadzi do pytania: czy są mieszkania zbyt małe, by wystawiać je na wynajem? Nguyen Dang Hoang Nhu / Unsplash
Za 9 m kw. z antresolą właścicielka lokum w Gdańsku zażyczyła sobie 1500 zł. Co prowadzi do pytania: czy są mieszkania zbyt małe, by wystawiać je na wynajem?

Koniec sierpnia i wrzesień to złoty czas dla osób szukających najemców. Studenci w całym kraju chcą gdzieś zamieszkać w nowym roku akademickim, a w sieci pojawiają się liczne oferty. Część z nich budzi jednak zastrzeżenia, jak ta w Gdańsku Wrzeszczu. Za 9 m kw. z antresolą właścicielka zażyczyła sobie 1500 zł. Co prowadzi do pytania: czy są mieszkania zbyt małe, by wystawiać je na wynajem?

Czytaj także: Ceny mieszkań rosną jak na drożdżach. Kiedy będzie taniej?

Grzyb na ścianach, odpadające kafelki

Wynajmowanie mieszkań studentom tradycyjnie ściąga medialną uwagę. Kilka lat temu popularnym tematem były kastingi, które musieli przechodzić potencjalni najemcy, żeby mieć szansę choćby na pokój. Ostatnimi czasy coraz więcej mówi się zaś o warunkach lokalowych. Na licznych stronach i grupach w social mediach studenci dzielą się najbardziej poruszającymi, idiotycznymi czy oburzającymi ogłoszeniami i zdjęciami wnętrz. Przeglądając te relacje, można dojść do wniosku, że każdy, kto ma w Polsce choć pół wolnego pokoju, próbuje znaleźć podnajemcę. Nie zawsze bacząc na to, czy mieszkanie spełnia jakiekolwiek standardy.

Pod ofertą wynajmu 9-metrowego mieszkania w Gdańsku pojawiło się sporo uwag o tym, że nawet jeśli powierzchnia jest niewielka, to trzeba się cieszyć, bo została urządzona ze smakiem, wygląda na czystą i zadbaną. Więcej niż o oburzającej propozycji powie nam to o innych ofertach, z jakimi spotykają się studenci. Mieszkania, w których wystrój nie zmieniał się od późnego Gierka, są na porządku dziennym. Podobnie jak grzyb na ścianach czy odpadające kafelki w łazience. Fakt, że część osób gotowa jest zgodzić się na mieszkanie w kawalerce wielkości niewielkiego pokoju tylko dlatego, że jest czysta i urządzona, doskonale pokazuje, że wynajem mieszkań w kraju nad Wisłą polega na obniżaniu oczekiwań.

Czytaj także: Boom czy bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości

Meblościanka po babci i stara kanapa

Trudno się zresztą dziwić. Osób, które profesjonalnie zajmują się wynajmem, wciąż jest niewiele. Na rynku przeważają pokoje w lokalach dzielonych z właścicielem oraz mieszkania dziedziczone po krewnych i udostępniane po to, by spłacać kredyty. Studenci muszą się godzić na sytuacje, gdy połowę powierzchni zajmują meblościanka po babci i stara kanapa, a na półkach zalegają książki właścicieli, którzy nie godzą się na jakiekolwiek zmiany wystroju.

Zdarza się też, że wynajmujący ukrywają usterki, żądają dodatkowych opłat i ociągają się w naprawach. Niemal każda osoba wynajmująca pokój ma w zanadrzu opowieści o właścicielach kręcących nosem na codzienne kąpiele lub przekonujących studentów, że 20-letnia pralka źle działa z ich winy. Albo oczekujących odkurzania pozostawionych w lokalu bibelotów.

Nie wpływa to jednak negatywnie na rynek. Studentów wciąż jest wielu (zbyt wielu, by mogli się pomieścić w akademikach), a mieszkania położone blisko uczelni zawsze cieszą się popularnością. Dlatego ceny za wynajem regularnie idą w górę i są niekiedy absurdalnie wysokie. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę możliwości zarobkowe uczniów szkół wyższych.

Czytaj także: Mieszkanie Plus, czyli co się kryje za szumnymi obietnicami

Polski rynek mieszkaniowy się cywilizuje?

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element, który wywołał oburzenie w gdańskim ogłoszeniu. Oto osoba wystawiająca ofertę wymagała przedstawienia umowy o pracę, zaświadczenia od pracodawcy albo innego potwierdzenia stałych dochodów.

To praktyka w Polsce nowa, ale za granicą pojawia się dość regularnie. Wiele osób interpretuje to jako zbyt dużą ingerencję w prywatność, ale to prosta forma zabezpieczenia osoby wystawiającej mieszkanie do najmu. Ostatecznie opowieści o strasznych studentach nieszanujących własności jest równie dużo, co tych o chciwych właścicielach oferujących zabudowany balkon jako miły pokój z dobrym oświetleniem. Pojawienie się takiego warunku ze strony osoby wynajmującej mieszkanie paradoksalnie świadczy o tym, że z prawnego punktu widzenia rynek trochę się cywilizuje.

Czytaj także: Najdroższe mieszkania w Polsce

Byle było łóżko i podstawka pod laptopa

W rozmowie o mikrokawalerce w Gdańsku często padały porównania do Hongkongu, gdzie wielu mieszkańców żyje w zatłoczonych, niewielkich mieszkaniach – niekiedy pozbawionych okien – nazywanych „trumnami”. Porównanie wydaje się o tyle zasadne, że na rynku jest coraz więcej małych i bardzo małych lokali. Przeznaczonych zarówno do sprzedaży, jak i na wynajem. Z rynku znikają szybko, bo tylko na takie ludzi stać. W coraz bardziej zatłoczonych miastach trudno o większy wyznacznik luksusu niż dodatkowe metry kwadratowe, zwłaszcza w centrum.

Poza tym w ostatnich latach coraz częściej single myślą o mieszkaniach w kategorii miejsca, gdzie ma się łóżko i podstawkę pod laptopa. Dodatkowe metry na regały z książkami, gabloty z bibelotami czy nawet miejsce na telewizor okazują się zbyteczne. Jeśli tylko router dobrze działa, to nawet kilka metrów wystarczy. Choć to oczywiście niesłychanie utylitarne myślenie o przestrzeni.

Czytaj także: Pierwsze mieszkanie? Mission (im)possible

Swój kawałek podłogi

Niezależnie od tego, jak bardzo oburzająca może się wydawać gdańska oferta, pewnie znajdzie się student, który się skusi. Nawet jeśli takie mieszkanie ma wymiar minimalnej celi więziennej we Włoszech czy Hiszpanii (nie w Polsce – tu minimalna powierzchnia to zaledwie 3 m kw.). Choć jak zaznaczył jeden z komentatorów – należy pamiętać, że to mieszkanie bardzo wysokie, więc powietrza jest więcej, a i wysoki najemca nie musi się schylać.

Studenci i internauci mogą się oburzać, ale dopóki nie pojawi się jakakolwiek zewnętrzna siła regulująca zasady wynajmu, każdy, kto ma choć kawałek podłogi, będzie próbował kogoś na nim upchnąć. Choćby i w pionie.

Czytaj także: Jak powinna wyglądać polityka mieszkaniowa dla młodych

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną