Ludzie i style

Zbierali na seicento, zostali oszukani. Jak być czujniejszym w sieci?

Internetowe zbiórki pieniędzy to międzynarodowy fenomen. Internetowe zbiórki pieniędzy to międzynarodowy fenomen. rupixen / Unsplash
Internauci zebrali ponad 150 tys. zł na nowy samochód dla kierowcy, który wszedł w kolizję z kolumną rządową. To niepierwszy przypadek, kiedy zrzutka w internecie okazuje się oszustwem. Bo trzeba zrzucać się mądrze.

W lutym 2017 r. internauci wpłacili ponad 150 tys. zł na zakup nowego seicento dla Sebastiana Kościelnika, młodego kierowcy, który stracił auto w kolizji z kolumną rządową. Poszkodowany nigdy tych pieniędzy nie zobaczył. Ani nie dostał nowego samochodu. Wszystkie środki trafiły na konto żony organizatora zbiórki. To niepierwszy przypadek, kiedy zrzutka w sieci okazuje się oszustwem.

Polacy się zrzucają, bo chcą się lepiej poczuć

Internetowe zbiórki pieniędzy to międzynarodowy fenomen. Da się tak współfinansować leczenie, realizację marzeń, wspierać cele charytatywne, twórców i wynalazców. Z okazji urodzin możemy otworzyć zbiórkę na Facebooku, zachęcając znajomych, by dorzucili się do jakiejś ważnej sprawy. Od pewnego czasu to samo da się zrobić na Instagramie.

Motywacje do wzięcia udziału w zbiórkach są różne – niekiedy działa wzruszenie (gdy czytamy o kolejnym chorym dziecku czekającym na operację), niekiedy ponosi nas obywatelskie poczucie wspólnoty (jak w przypadku zbiórki do „puszki Adamowicza”, do której trafiło 16 mln zł). Zbieramy na sprawy bliskie sercu (jak w przypadku starszej pani, której ukradziono oszczędności całego życia) lub na realizację szalonych pomysłów. A przede wszystkim chcemy się poczuć lepiej – Polacy deklarują, że chętniej wspomogą finansowo jakąś sprawę, niż poświęcą swój własny czas i umiejętności.

Czytaj także: Internetowe zbiórki pieniędzy nie zawsze są uczciwe

Internetowa zbiórka do weryfikacji

W takich emocjach trudno zachować dystans i trzeźwość myślenia. Tymczasem większość portali zbierających pieniądze nie stosuje pogłębionego procesu weryfikacji zgłoszeń. Na stronie Pomagam.pl, gdzie odbywała się zrzutka na seicento, możemy przeczytać: „Przed dokonaniem wpłaty zachęcamy do sprawdzenia, czy na stronie zbiórki podane są dane kontaktowe, linki stron internetowych, profili w mediach społecznościowych i inne informacje uwiarygodniające zbiórkę i jej organizatora. Ostatecznie jednak (tak jak w przypadku każdej zbiórki pieniężnej niezależnie od jej formy) to wpłacający dokonuje oceny, czy zbiórkę uważa za wystarczająco wiarygodną, aby ją wesprzeć”.

Na innych takich stronach znajdziemy podobne oświadczenia. Swoje zbiórki (na cele medyczne) dokładnie weryfikuje Siepomaga.pl. Administratorzy zapewniają, że kontaktują się ze wszystkimi organizatorami, sprawdzając, czy mają do czynienia z autentycznie chorymi osobami. Z kolei Zrzutka.pl wprowadza weryfikację, ale dopiero po przekroczeniu pewnych progów finansowych. Wcześniej zbierać może każdy i na wszystko.

Czytaj także: Na to, co ważne, obywatele coraz częściej składają się sami

Seicento Sebastiana KościelnikaForumSeicento Sebastiana Kościelnika

Zrzucać się mądrze, bez emocji

A jak weryfikować samodzielnie? Przede wszystkim: nie ufać ślepo celebrytom, a nawet znajomym w internecie. Akcja ze zbieraniem na Antka (pod hasztagiem #bojęsięciemności), która okazała się oszustwem, to dobry przykład, że nawet gwiazdy – bo w pomoc zaangażowało się wielu celebrytów, w tym Anna i Robert Lewandowscy – nie weryfikują dobrze danych. I nic dziwnego, zbiórki grają na emocjach. Na przykład 150 tys. zł na seicento mniej miało wspólnego ze współczuciem dla młodego kierowcy, a więcej ze złością na arogancję władzy.

Jeśli więc nie ufamy celebrytom i znajomym, to musimy zbadać sprawy na własną rękę. Najlepiej zacząć od dokładnego przeczytania regulaminu danej zbiórki. Na każdej stronie są informacje, jaki procent pobiera operator, jaka część środków trafia do potrzebującego itd. Potem warto zweryfikować organizatora. W przypadku osób prywatnych dobrze byłoby przejrzeć social media. W przypadku fundacji – poczytać o niej w sieci, ewentualnie zajrzeć do KRS, gdzie znajdziemy podstawowe dane.

Konieczna jest też lektura opisu zbiórki – najlepiej pozbawiona emocji. Zwłaszcza chorzy są często oszukiwani czy wykorzystywani przez twórców alternatywnych terapii, którzy obiecują im wyleczenie, stosując bardzo kontrowersyjne lub nieskuteczne metody. Zanim wesprzemy zbiórkę na cudowny lek czy eksperymentalną terapię, poszukajmy informacji na ich temat. Nie zaszkodzi też przeanalizować, o jaką sumę się nas prosi – czy jest proporcjonalnie niska, wysoka?

Jeśli pieniądze wpłaciło już dużo osób, a zebrana kwota znacznie przewyższa początkową, należałoby zapytać: czy obdarowany ma plan, jak wydać te pieniądze? Często dajemy się ponieść i dorzucamy się do zbiórek, które dawno osiągnęły wyznaczony próg, nie zastanawiając się, czy pieniądze nie przydałyby się teraz gdzie indziej. Ważne jest też, żeby monitorować zbiórkę po jej ukończeniu. Nasze zaangażowanie kończy się zwykle na wpłacie i nie wiemy, co się dzieje potem. Gdyby więcej osób zadało sobie pytanie, czy ich pieniądze zostały wydane na obiecany samochód, oszustwo organizatora wyszłoby na jaw zapewne dużo szybciej.

Czytaj także: Jak dorobić w internecie? To nie takie trudne

Pieniądze nie załatwią wszystkiego

Jeśli nie sprawdzimy dokładnie informacji o zbiórce, jest ryzyko, że obdarujemy nieuczciwego organizatora, a w dodatku okaże się on niewinny z punktu widzenia prawa. W przypadku zbiórki na seicento prokuratura śledztwo umorzyła, bo organizator postępował zgodnie z regulaminem – pieniądze formalnie należały do niego. Doskonale widać, jak łatwo stać się ofiarą. A nie ma wątpliwości, że im częściej będziemy zbierać pieniądze w ten sposób, tym częściej będą wyciągać po nie rękę ci, którzy nie planują nikogo wesprzeć.

Internetowe zbiórki często pomagają uzupełnić luki w systemie (opłacanie kosztownych terapii i operacji, których nie refunduje NFZ) czy pomóc organizacjom cieszącym się powszechnym zaufaniem (np. zbiórka na sprzęt dla TOPR). Wielokrotnie pomogły w sposób prosty i niewymagający wielkiego wysiłku. Pojedyncze oszustwa nie powinny nas zniechęcać do zrzutek, ale raczej wyczulić na nadużycia.

Warto się przy tym zastanowić nad swoją motywacją – czy przyłączamy się do zrzutki, bo chcemy nieco poprawić świat albo komuś pomóc, a może chcemy tylko uspokoić sumienie i znaleźć wymówkę, żeby nie angażować się bardziej? Niemal każdy problem próbujemy dziś rozwiązać, wpłacając pieniądze. Tymczasem zbiórki, choć pomagają, to nie są uniwersalną receptą. Nawet gdyby udało się kupić nowy samochód dla Sebastiana Kościelniaka, to wciąż nie rozwiązalibyśmy problemu arogancji władzy czy niewydolności sądów. Tego pieniędzmi się nie załatwi, to już wymaga działania.

Czytaj także: Hejterzy znad Wisły

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną