Dziennikarka Anita Czupryn na cotygodniowe imprezy z przyjaciółkami nakłada najładniejszą sukienkę, a usta maluje na czerwono. Politolożka Patrycja Matusz wieczorem siada w fotelu w wygodnej bluzie i z lampką wina. Z zaprzyjaźnioną Australijką ze Sztokholmu rozmawia w sieci o tym, jak epidemia zmieniła nasz świat.
Kilkoro przyjaciół z różnych stron Polski co czwartek o godz. 19 zasiada do późnego obiadu. Izolacja wymusiła nowy sposób kontaktowania się ze znajomymi. Narzędzia wykorzystywane do tej pory najczęściej służbowo stały się środkami komunikacji społecznej, a zwykłe rozmowy telefoniczne przestały wystarczać. Dzięki Skype’owi czy Zoomowi ludzie organizują urodziny, imprezy, zajęcia jogi, a nawet śpiewają... przy wyłączonych mikrofonach.
Pizza przy wirtualnym stole
Mógł mieć czwartkowe obiady ostatni król Polski, mogą też przyjaciele, którzy trzy lata temu poznali się na lotnisku. Wszyscy lecieli do Omanu na wakacje: sędzia karnistka, agentka nieruchomości, dwie adwokatki i właściciele firmy produkującej mleko w proszku. Już trzeci raz byli razem na zimowych wakacjach – w styczniu polecieli do Dubaju.
– A dwa miesiące później okazało się, że ten nasz wyjazd jest jak opowieść ze świata równoległego – opowiada Karolina Tybor, adwokatka z Wrocławia. Kiedy wirus zamknął Polaków w domach, z przyjaciółmi wymyślili sposób: obiady czwartkowe. Od miesiąca pięć rodzin z różnych stron – Rzeszowa, Wrocławia, Tychów i Strzelina – siada do stołów i stolików. Nie ustalają menu. Jest wolność.